21 lutego 2014

Rozdział 9 cz. I

   *trzy miesiące później*
   Weszłam do mieszkania i szybko przywitała mnie Enigma. Pogłaskałam ją i poszłam do kuchni gdzie na sto procent przebywał Tyler. Stał do mnie tyłem więc podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. 
-Cześć kotku.- powiedział, odwrócił się do mnie i przywarł swoimi ustami do moich. 
Jak zawsze całował namiętnie i zachłannie. Zawiesiłam ręce na jego karku. Usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi, postanowiłam otworzyć. Przede mną stali dwaj policjanci. Osz kurwa! Będzie źle. Przez te trzy miesiące z Tyler'em nauczyłam się, że kiedy do twoich drzwi puka policja, jest źle i będą problemy. 
-Czy zastaliśmy Pana Collins'a?- zapytał gruby policjant Joe. Zawsze jego na nas nasyłali. Już za trzecim razem straciłam do niego szacunek. 
-Może, a czego chcesz Joe?- zapytałam chamsko. 
-Nie tym tonem Dobrzyńska.- odpowiedział równie chamsko. 
-Chciałeś się popisać?- zapytałam retoryczni.- Trzeba było zainwestować w  pisaki, a nie pączki. 
-Łapki za siebie.- powiedział a ja zaskoczona spojrzałam na niego. 
Pojebało? Jak powiedział, tak też i zrobiłam. Wolę z nim już nie zadzierać. Skuł mnie w kajdanki. Chwilę potem drugi policjant wyprowadzał Tyler'a. 
   Siedziałam na komisariacie już trzy godziny, kiedy sobie coś uświadomiłam. Popatrzyłam na starszego policjanta, który czytał Playboy'a. Okej... To już nie moja sprawa. 
-Przepraszam, ale czy ja czasami nie mam prawa do jednego telefonu?- zapytałam z nadzieją.
-Oczywiście że tak.- wyjął z szuflady klucze od kajdanek. Fajnie. Rozkuł mnie i podeszłam do starego "puszkowego" telefonu stacjonarnego. Tylko do kogo ja mam zadzwonić. Celeste, Maryse i Layla są gdzieś w Azji. Moim jedynym ratunkiem jest Dawid, który... jest w Polsce. Hmmm... Słyszałam w radiu, że w Nowym Jorku zatrzymało się całe One Diection. Liam! Zadzwoniłam do niego i o dziwo zgodził się! Powiedział, że przyjedzie najszybciej jak tylko może. 
   Czekałam chyba z godzinę, kiedy na posterunek wpadł, ku mojemu zdziwieniu Niall. Co on tu do cholery robi?! Miał przyjechać Liam. Rozmawiał o czymś z policjantem, tym od Playboy'a. Ohoho, widzę już tą przyjaźń FOREVER i te wspólne tematy o tym która z jakiś tam dziwek ma większy, sylikonowy biust; waty obciągary; jędrniejszy tyłek...
Nawet nie zauważyłam kiedy już nie miałam na nadgarstkach pieprzonych kajdanek. Niall się do mnie słowem nie odezwał, kiedy szliśmy do samochodu. Koło niego zobaczyłam Liam'a, Harry'ego i ku mojemu zaskoczeniu Ed'a.
-Cześć wszystkim.- powiedziałam i spuściłam głowę. 
-Cześć mała.- powiedział Liaś i przytulił mnie do siebie. Chciało mi się płakać ze wstydu. Zazwyczaj to rodzice przyjeżdżają po swoje dzieci a nieprzyjaciele.-W coś ty się wplątała.- zapytał.
-W duże bagno z którego chcę wyjść.- powiedziałam.
-Ale kotku z tego się nie da wyjść.- powiedział za mną ktoś. Jak się okazało to był Collins prowadzony przez dwóch policjantów.- Zobaczysz jeszcze to się na tobie odbije. Teraz jesteś wrakiem człowieka. Zaćpana, wyruchana przez wszystkich moich znajomych. Tania dziwka.- powiedział a Niall chciał do niego podejść jednak w porę zareagował Harry. 
-A ty zobaczysz, że najbliższe kilka lat spędzisz w kiciu.- powiedział Ed.
Zabrali Tyler'a aka Jebanego Sukinsyna, a ja odetchnęłam z ulgą. Jednak nadal chciało mi się płakać. To jak mnie nazwał... Mówił, że zawsze mogę na niego liczyć. Kiedy się naćpałam zawsze z kimś się przespałam. Naprawdę stałam się tanią dziwką. Jeszcze wyglądam jak taka tania dziwka. Krótkie spodenki, bluzka z dekoltem, buty na obcasie, dużo tapety na mordzie. Nie mam szacunku do samej siebie.
-Chodź do nas, na pewno nie masz gdzie spać.- powiedział Liam. Bóg w dzieciach cie to wynagrodzi!
-Dziękuję.- powiedziałam.
   Ustałam przed umywalką i popatrzyłam w swoje odbicie. Nie zobaczyłam tam Anastazji... Stała tam zagubiona dziewczyna, która troszeczkę ma problem z samą sobą. Nie ma tego błysku w oczach. Jej włosy są matowe, bez połysku. Brakuje jej serca, które zostało zabrane przez dwóch mężczyzn. Nadal kocham Zayn'a i Niall'a. Tego jestem pewna, ale obydwaj mnie zranili. Zayn ma dziewczynę, szybko się chłopczyna pociesza. Niall'a się troszeczkę boję przez to co stało się na lotnisku.
Otworzyłam szafkę z lekami. Wzięłam pierwszy lepszy "słoiczek" z tabletkami. Wysypałam na rękę... dużo... bardzo dużo. Wyjęłam z kubeczka koło umywalki szczoteczkę do zębów i pastę, nalałam do niego wody z kranu.  Przełknęłam tabletki wodą o mało się nie dusząc. Przejechałam to górnej półce szafki i natknęłam się na coś. Poczułam lekkie szczypanie i wyjęłam żyletkę. Przecież nic mi się nie stanie jak kilka razy przejadę nią po skórze, prawda? I tak już nie będę żyć. Przyłożyłam ostrze do nadgarstka i przejechałam lekko po skórze. Nie poczułam bólu. Wbiłam róg prostokąta w rękę i przeciągnęłam. Z moich  ust wydobył się syk. Szczypie, boli, ał. Żyletka upadła na kafelki z małym brzdęknięciem, chwilę jaz głośnym hukiem upadłam na zimne jak lód podłoże. Poczułam ból w żebrach. Czy to już koniec?
~~~~
Przepraszam, że to takie krótkie ale mam wenę i lubię wkurzać ludzi :) Buźka .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz