27 czerwca 2013

Liebster Award.

Liebster Award.
Nominacja Liebster Award jest przyznawana od innego bloggera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana blogom o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
                                
Zostałam nominowana przez:

Pytania i odpowiedzi:
1. Jak masz na imię?
 Dominika
2. Dlaczego lubisz 1D?
Bo są i zmienili moje życie.
3. Odkąd jesteś Directioner?
Od lutego/ marca.
4. Ulubiony kolor?
fioletowy
5. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga/blogi?
Samotność.
6. Co Cię inspiruje?
Moi rodzice i ich historie.
7. Ile masz lat?
14, rocznikowo 15. :D 
8. Skąd jesteś?
Koniczynka, gmina Łysomice, Kujawska- Pomorskie
9. Ulubieniec z One Direction?
Louis
10. Ulubiona piosenka 1D?
Rock me. 
11. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Aktorką lub pisarką. 
Blogi, które nominuję do Liebster Award:

26 czerwca 2013

Rozdział 10.




   Zostań.
Nie odchodź.
Wyjdź.
Odejdź.
Nienawidzę Cię.
Kocham Cię.
Kochaj mnie.
Oszukujesz?
Odchodzę.
   Mam to wszystko gdzieś. Ja chcę normalnego życia! Nie chcę żeby to wszystko się tak potoczyło! Dlaczego? Muszę stąd odejść. Muszę wyjechać. Nie! Muszę zostać. Nie mogę odejść. Kocham go! Muszę to naprawić.
   Pobiegłam do sali z lustrami było ich pełno. Wszędzie widziałam... moich rodziców? Byli cali we krwi. Mój tata nie miał ręki, a mama miała podcięte gardło. Dokładnie takich ich widziałam jak wkładali ich do czarnych worków. Wywieźli ich prosto do zakładu pogrzebowego! W czarnych workach w jakich wywożą nic nie warte śmieci. Tak ich potraktowali. Widziałam cały wypadek! To było straszne. Zaczęłam uderzać pięściami w lustra a te rozbijały się na miliony małych kawałków, które raniły moje ręce. Nie czułam bólu. Przyjemność? Z bicia luster? Opadłam bezradnie na ziemie i płakałam. Najnormalniej w świecie nie miałam już na nic siły. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Nic już do mnie nie dochodziło. Słyszałam, że ktoś mnie woła i podnosi z ziemi.
   Obudziłam się? Na łące? Widziałam moich rodziców ubranych w białe stroje. Szli w moją stronę. Czy ja umarłam? Mama usiadła na trawie, a tata gdzieś zniknął. Rodzicielka powiedziała mi żebym pozrywała dla niej kwiaty. Jak dziecko zaczęłam biegać po łące i szukałam najładniejszych kwiatów. Wszystkie były piękne. Wręczyłam je mojej matce. Mówiła coś do mnie ja nie słyszałam... Czemu? Tak bardzo chciałam ją usłyszeć, jej głos. Zamknęłam oczy. Spałam. Nikt mnie nie obudzi z tego "snu". Ja umarłam.
-Verr...- dobiegł mnie męski głos.- Obudź się kochanie!
-Panno Veronico słyszy mnie pani?- zapytał jakiś głos którego nie znałam .
-Ja... Gdzie... ja jestem?- zaczęłam się jąkać, otworzyłam oczy i zobaczyłam Malika.
-Kochanie.- powiedział Zayn.
-Nie jestem twoim kochaniem.- powiedziałam.

25 czerwca 2013

Rozdział 9.




   Śniłam o NIM. Jest cudowny. Kocham go. Ale nie potrafię mu wybaczyć... Czego? Nie wiem. Dziwne? Na pewno. Nie potrafię też sobie wybaczyć... Za to że już tego dziecka nie ma. Straszne. Jestem potworem. Potworem bez serca. Dobra muszę wstać bo dzisiaj do pracy na rano. Zaraz która jest? Już dziewiąta?! Muszę wstawać. Szybko!
   Weszłam do łazienki i UBRAŁAM SIĘ. Pięknie. Jeszcze włosy i makijaż. Zrobiłam kłosa, nałożyłam na twarz podkład, puder, tusz do rzęs i błyszczyk. No i jestem gotowa. Więc idę, zjem coś po drodze.
   Byłam już pod budynkiem klubu. Głośno westchnęłam i pchnęłam mocno drzwi aby się otworzyły, buchnął we mnie duszący zapach papierosów i alkoholu. Zawsze tak tam śmierdziało. Ruszyłam w stronę garderoby.
   Nie no mój szef chyba oszalał ja w życiu się TAK nie ubiorę. No ale lepiej już mieć pracę niż żebrać na ulicy. Przebrałam się, zrobiłam mocniejszy makijaż i rozpuściłam włosy. Wyszłam z garderoby i tuszyłam w stronę sali. No tak dzisiaj koncert. Postanowiłam poćwiczyć sobie trochę na rurze. Tak. Tak. Tak. Nadal czułam że nie jestem sama. Ktoś mnie obserwuje. Nic dziwnego pełno tu luster weneckich. No dobra nie ważne. Poszłam do szatni i przebrałam się, zabrałam torbę i wyszłam szłam zdłuż korytarza z lustrani weneckimi i cały czas czułam że ktoś mnie obserwuje. Cholera co jest. Jest ciemno. A co jak to jakiś nachalny koleś? Słyszałam o takich facetach co liczyli na coś więcej. A to nie jest żadna agencja towarzyska.
   Ten korytarz jest cholernie długi. Przechodziłam obok drzwi. No dobra idę dalej. Poszłam i słyszałam jak ktoś wychodzi z pomieszczenia obok którego wychodziłam.
Zaczęłam się bać. Ta osoba patrzyła się na mnie. Poszłam dalej. Słyszałam że ten ktoś cały czas za mną idzie. Zatrzymałam się i odwróciłam.
-Kim jesteś?!- krzyknęłam.Było ciemno więc nic nie widziałam. Osoba nic nie odpowiadała.- No do cholery odpowiedz!- krzyczałam i zaczęłam się zanosić łzami.- Czemu za mną idziesz?!- upadłam na kolana.
   Facet momentalnie do mnie podbiegł. Łzy zamazywały mi obraz. Nic nie widziałam. Mężczyzna przytulił mnie. Znam skądś ten zapach... Odchyliłam głowę. Nie muliłam się ... To był Zayn. Wyrwałam się z uścisku i wstałam na równe nogi. Cofnęłam się od niego.
-Verr.- rzekł.- Ja cię kocham.- powiedział a ja jak największy tchórz... uciekłam...
   Poszłam do EMPIKU. Szukałam książki. Bardzo lubię czytać i tylko tak potrafię odreagować od codziennych problemów. Mam, TA będzie idealna. Zapłaciłam za książkę i ruszyłam w stronę McDonald'a. Kupiłam sobie kawę i wyszłam. Wróciłam do klubu i dopiłam wcześniej zakupioną kawę. Moje koleżanki wygłupiały się, jak zwykle. Tak wyglądały nasze "próby" do wszelkich wieczorów. Usiadłam przy barze i zabrałam się za czytanie książki. Jednak ktoś mi przerwał. No tak to szef mnie wołał i chciał żebym poszła się przebrać w strój który miałam wcześniej. Wyszłam z garderoby i znowu mnie zaczepił mój pracodawca i powiedział żebym się przebrała w TO. Jego coś w piz**** gniecie. No ludzie. Jakbym nie mogła być barmanką. No dobra niech  będzie. Stałam na środku pustej, niezagospodarowanej sali i rozciągałam się. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Wiedziałam że to Malik. Odwróciłam się do niego przodem. Byłam od niego niższa pomimo bardzo wysokich szpilek.
-Czego chcesz?- zapytałam niezbyt miło.
-Pozwól mi z sobą porozmawiać.- powiedział.
-Jestem zajęta.- odburknęłam i odeszłam kawałek dalej żeby ponownie zająć się tym co robiłam zanim Zayn mi przerwał.
-To zajmie tylko pięć minut.- powiedział błagalnym głosem.
-No dobra.- powiedziałam zrezygnowana i usiadłam na podłodze. Poklepałam miejsce obok siebie na znak aby usiadł obok i tak zrobił.
-No więc chciałbym cię przeprosić za to że nie poświęcałem ci czasu...- mówił a ja mu przerwałam.
-I co teraz myślisz że mnie przeprosisz i wszystko będzie OK?!- wybuchłam.- Nie nie będzie! Wiesz co ja przez ciebie zrobiłam?!- krzyczałam i nie czekałam na odpowiedź.- Usunęłam ciążę i zostałam szmatą, dziwką która tańczy przy rurze bo nie ma pieniędzy!- mówiłam na jednym tchu.
   Malik patrzył się na mnie a mi po policzkach cały czas lały się łzy. Złapał mnie za policzek i wytarł łzy kciukiem. Przytulił mnie delikatnie. Nie odpychałam go. Tego potrzebowałam.
-Ja nie wiedziałem.- szepnął mi do ucha.
-Nic już nie zagoi moich ran.- powiedziałam i wyrwałam się z uścisku. Wstałam i poszłam na główną salę gdzie było pełno mężczyzn. No to do roboty. Piosenki leciały a ja tańczyłam przy rurze i myślałam dużo o tym jaka mogła być moja przyszłość z dzieckiem... Czy byłabym szczęśliwa?

Bądź we mnie nie odchodź
bo gdy cię mam
uśmiech napływa
sercu go dam.

I nawet samotność 
nie straszna mi,
gdy stoisz nadziejo 
u mych drzwi.

Ty sobą potrafisz
zwątpienia oddalić,
ja wierzę że możesz
tę iskrę rozpalić.

Co ciepłem otuli
zrozumieć pozwoli
i szczęście ukaże
co płynie powoli..


**********************************************************
Proszę o komentarze bo mi się wydaje że ja sama dla siebie piszę... :/ 

24 czerwca 2013

Rozdział 8.




*tydzień później*

    No więc tak. Ciążę usunęłam. No cóż jestem złym człowiekiem, wiem. Mam pracę. Tak! Ale jaką... :/ Dobrze płatna ale robię z siebie szmatę. Przefarbowałam się na blond. Nie jest źle. Jakoś żyję. No i jeszcze jedna zmiana... mieszkam teraz w Toruniu. Bosko. Mam boskie MIESZKANIE, a  ta KUCHNIA niby mała ale jest idealna. A co do mojej nowej pracy to KLUB COCOMO, może to nie jest idealne miejsce do pracy dla nieletniej ale mam swoje duże fundusze za to.
   Idę ulicą do pracy, jest godzina 22. Na jednym sklepie zobaczyłam plakat, podeszłam bliżej i co zobaczyłam...? "Zayn Malik w Polsce, u nas w Toruniu. Zagra koncert, już w sobotę 12. stycznia. 2013 roku. Bilety do nabycia w klubie COCOMO. Wstęp tylko dla dorosłych." Nie! W tym klubie co ja pracuję? To jakaś karma... Już taki długi czas minął od kiedy się nie widzieliśmy. No dobra. Koniec rozmyśleń bo się do pracy spóźnię. Weszłam do budynku i od razu zgarnął mnie szef do gabinetu.
-Veronico.- zaczął.- Dzisiaj będziemy gościć sławną osobę i chciałbym abyś się niem "zajęła"- powiedział robiąc cudzysłów w powietrzu.
-Chodzi o Malika jeśli się nie mylę?- zapytałam.
-Twoja inteligencja mnie...- szukał dobrego słowa.- dobija.
-Miło to zabrzmiało.- powiedziałam z sarkazmem.
-Ale tak chodzi o Malika i jego dwóch przyjaciół Harrego i Louisa. Mam nadzieję że znajdziesz jeszcze dwie dziewczyny które ci pomogą?- zapytał
-Tak. Może to być Natalia?- zapytałam.
-Oczywiście. No i kogo jeszcze?
-Marika.- powiedziałam.
-No dobra to idź się przebrać a ja poinformuję dziewczyny.- powiedział szybko.
   Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do garderoby w której przebrałam się w TO. No cóż do najwygodniejszych strojów to nie należało ale żadna praca nie hańbi. Udałam się do prywatnej salki gdzie były jeż dziewczyny przywitałam się z nimi i powiedziałam im co i jak. One wiedziały że ja znałam ich zanim Malik stał się sławny. Do przybycia "gwiazduniek" zostało jeszcze pół godziny więc poszłyśmy jeszcze do garderoby i się mocniej pomalowałam i uczesałam włosy. Puściłam z telefonu piosenkę Lil Wayne NO WORRIES. Kocham ją.
-Dziewczyny wychodźcie już.- krzyknął szef.
-Idziemy.-  powiedziałyśmy równo.
   Ustałyśmy obok szefa. Podeszli do nas. Wzrok chłopaków utkwił na mnie. Spuściłam głowę. nie chciałam na nich patrzyć. To był za duży ból, nie wiedziałam że to tak będzie wyglądać.
-No więc to są dziewczyny które dzisiaj wam będą dotrzymywać towarzystwa.
-Ok.- zwrócił się do szefa.
-Hej jak masz na imię?- usłyszałam głos Hazzy. Spojrzałam się w bok. Patrzył w oczy Natalii, a Louisa i Mariki już nie było.
-Dobrze to Veronico zaprowadź gościa do pokoju.- zwrócił się do mnie szef.
Wzięłam za rękę Malika i pociągnęłam go do POKOJU. Była tak jeszcze rura. Pierwsze co do niej podeszłam i zaczęłam tańczyć. Nie odrywałam wzroku od Zayna. Widziałam w jego oczach tęsknotę, ból i... łzy? Podeszłam do niego i usiadłam obok na łóżku. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co robię. Co za wstyd. Mulat szybko mnie przytulił a ja nadal płakałam.
-Czemu mnie wtedy zostawiłaś?- zapytał nadal mnie do siebie tuląc.
-Nie mogłam tam zostać. Ja byłam w ciąży.- powiedziałam szybko, wyrwałam się z uścisku i wyszłam z pomieszczenia.
   Ten ból mnie zawsze prześladuje i będzie prześladować. To jest straszne. Już nigdy nie będzie dobrze. Wróciłam do domu. Nic nie mówiłam szefowi bo by mnie wywalił z pracy. Weszłam pod prysznic. Strumienie wody spływały po moim ciele a ja płakałam. Muszę się uspokoić. Wyszłam z kabiny, wytarłam się i ubrałam w wygodne rzeczy. Udałam się do sypialni i poszłam spać.

Codzienność,
Szara codzienność,
Bez sensu, bez celu,
Dokąd mam dążyć ? 

Mijam się z cieniami świata
Codziennie widzę je na swojej drodze
Upadłe, płytkie i bez głębi,
Puste jak ten świat 

Podnosząc głowę wysoko 
Widzę słońce, które cienie spala
Stają się bez sensowne 
Wyrzucam je jak śmieci ze swojego świata

Świat zmieniają osoby które znam 
Które wyszły z szarości dnia 
Z blaskiem nadziei w dłoni
One mi pokazują sens życia 

A cienie znikną wraz z tym światem
Znikną gdy śmierć po nich przyjdzie 
Nikt o nich nie będzie pamiętać 
Znikną jak powietrze 

Są śmieciami, niczym
Jak mrok, życia nie przynosi
Nie przynosi życia 
Jest po prostu bezwartościową barwą czarną 
Wraz z nimi na czele. 

17 czerwca 2013

Rozdział 7.




   Dowiedziałam się, że ta dziewczyna ma na imię Tarika i jest z pochodzenia polką. Musiała wyjechać z Londynu bo została przeniesiona do innej szkoły. Miła jest. Opowiedziałam jej co mnie spotkało i była zdziwiona.
   Po dwóch godzinach jazdy wylądowaliśmy na Warszawskim Okęciu. Ładnie tu. Teraz tylko muszę się dostać na Mazury. Wiem jednak że to daleko. Jak jeździłam tu z rodzicami to pamiętam że jeździliśmy autobusami tzw. PKS. Nigdy tego nie lubiłam bo mam chorobę lokomocyjną. Znam jednak na to sposób. Moi rodzice zawsze mi zaklejali pępek plasterkiem i było dobrze. Szłam chodnikiem do przestanku PKS ciągnąc za sobą walizki, nie jest to łatwe bo są duże. Rozmyślałam o tym co by było jakby Zayn  dowiedział się że jestem w ciąży nie mogłabym tego znieść. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam na miejsce. Kupiłam bilet na autobus i czekałam. Miał odjechać za dwadzieścia minut. Poczekam a co mi tam nie śpieszy się.
   W autobusie czas strasznie się dłużył, wyciągnęłam telefon i podłączyłam do niego słuchawki. Włączyłam do niego piosenkę Lil Wayne. Kocham jego piosenki niektóre pomagałam mu pisać. Zaczęłam słuchać WITH YOU, uśmiechnęłam się. Kochałam tą piosenkę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie kierowca mówiąc że dojechaliśmy do Giżycka. Podziękowałam, wzięłam walizki i szłam. Mój domek Mój domek jest piękny. Weszłam do środka i zamarłam piękny mały salonik, poszłam do kuchni. Dawno tu nie byłam. Wszystko się tak zmieniło. Generalny remont domku zrobił swoje. Wcześniej zanim przyjechałam zatrudniłam ekipę remontową żeby mi urządzili domek. Zrobili kawał dobrej roboty. Poszłam do góry gdzie znajdował się mój pokój. Jest piękny. Przeszłam do łazienki. Boska... Moje rozmyślania o wystroju przerwał mój telefon. Lil ? Odebrałam.
 *rozmowa telefoniczna*
-Hej. Gdzie ty jesteś?- wydarł się na mnie.- Beth dzwoniła do mnie i pytała się czy jesteś ze mną. Boi się o ciebie.
-To powiedz jej że jestem bezpieczna.- powiedziałam hamując łzy.
-Gdzie jesteś?- zapytał ponownie.
-Wybacz nie mogę gadać. A no i jestem w Polsce. Pa- powiedziałam szybko i rozłączyłam się.
 *koniec rozmowy*
   Położyłam telefon na umywalce i poszłam rozpakowywać walizki. Zajęło mi to trzy godziny. Postanowiłam pójść pod prysznic. Rozmyślałam nad moim życiem. Wiem jedno. Muszę usunąć tą ciążę. Może i jestem okrutnym człowiekiem ale nic na to nie poradzę. To dopiero 12 tydzień. Muszę znaleźć pracę. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w to. Postanowiłam się przejść. Szłam ulicą, zimno jak cholera. No tak w końcu to jesień. Przechodziłam obok sklepów i prywatnej kliniki. No właśnie klinika zobaczę co da się zrobić. Weszłam do środka i umówiłam się na wizytę z lekarzem. Co z tego wyniknie to nie wiem. Termin wizyty mam ustalony na jutro. Postanowiłam jeszcze wejść do POLO marketu aby zrobić zakupy. Z sklepu wyszłam około 20.
   Leżałam w łóżku i rozmyślałam. O czym? Dobre pytanie... O wszystkim co możliwe. Moje rozmyślania przerwał telefon. Dzwoniła ciocia Beth. Postanowiłam odebrać.
*rozmowa telefoniczna*
-Cześć kochana.- powiedziała.- Wiem że jesteś w Polsce. Nie chcesz żebym ci pieniądze przelała na konto rodziców?- zapytała.
-Nie nie trzeba.- odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Serio?-zapytała.- Ale i tak ci przeleję.
-Ohhh... Dziękuję.- westchnęłam.
-Nie ma za co.- powiedziała.- Jaką kwotę?- ponownie zapytała.
-Mi to tam obojętnie.- powierdziałam cicho.
-Dobra, to będzie niespodzianka.- powiedziała.- Jak tam twój domek?-zapytała.
-A skąd wiesz że ja mieszkam w domku?- zapytałam zdziwiona.
-Jedyne miejsce w którym się możesz ukryć przed Zaynem i Dwaynem.- powiedziała szybko.
-No fakt.- powiedziałam smutno.- Ale nie mów im gdzie tak dokładnie jestem.- powiedziałam.
-Dobrze.- powiedziała.- Idź spać bo późno już jest.
-Dobra. To dobranoc.- powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
*koniec rozmowy telefonicznej*
   Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane? Dlaczego nie mogę być normalną dziewczyną z normalnymi problemami?!  Zamknęłam oczy i zaczęłam mówić słowa:
Delikatnie przytul mnie,
ciepło prześlij choć myślami
i pocałuj czule tak,
niech rozbłyśnie marzeniami.

Jest ich przecież wiele w nas,
serce w sobie je schowało
czeka tylko na ten gest,
by jak struną w nim zagrało.


   Przewróciłam się na drugi bok i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

*******************************************************

Sorki że tak długo nie dodawałam ale nie miałam weny. Koniecznością było walnięcie się z płaskiego w twarz. xDD

15 czerwca 2013

Rozdział 6.




*miesiąc później*

   Niestety nie pracuję już w szkole. To nie była praca dla mnie. Chodzę z Zaynem, jest świetny. Kocham go. A no i nagrywa płytę. Ma talent. Dzięki Lil'owi spełnia swoje marzenia. Moja ciocia akceptuje nasz związek mimo że nie była do niego przekonana. 
   Siedzę w studiu nagrań z Zaynem i Lil Waynem. Mój chłopak akurat jest w trakcie nagrywania. 
Moon hangs around 
A blade over my head
Reminds me what to do before I'm dead 
Night consumes light 
And all I dread 
Reminds me what to do before I'm dead 

The sun reclines
Eats my mind
Reminds me what to leave behind
Light eats night 
And all I never said
Reminds me what to do before I’m…

To see you 
To touch you 
To see you
To touch you

Epochs fly, reminds me 
What I hide, reminds me 
The desert skies 
Cracks the spies 
Reminds me what I never tried 
The ocean wide salted red 
Reminds me what to do before I’m… 

To see you 
To touch you 
To feel you 
To tell you 

The sun reclines - remind me 
The desert skies - remind me 
The ocean wide salted red 
Reminds me what to do before I’m…

Echo:
See you
Touch you 
Feel you
Tell you

   To było piękne. Jak zawsze po nagraniu piosenki rzuciłam mu się na szyję. 
 -To było boskie.- powiedziałam. 
 -Tak jak ty.- odpowiedział. 



*dwa miesiące później*

   Wszystko super fajnie Malik robi karierę a o mnie... zapomniał? Pojechał na taką jakby mini trasę. Kocham go. No i co by tu jeszcze dodać? A no tak, jestem w ciąży. Nikt o tym jeszcze nie wie i się nie dowie. Chcę wyjechać, daleko, do innego kraju. Ale znam Polski i Angielski. Nic innego mi nie zostaje jak pojechać do Polski. Właśnie jestem na lotnisku i kupuję bilety. Ciężko mi wyjechać, ale dam radę. Gdzie będę mieszkać? Moja mama jak jeszcze żyła założyła mi konto w którum jest dosyć <bardzo> dużo pieniędzy i w Polsce mamy mały domek nad jeziorem na Mazurach. 
   Mam już swoje miejsce w samolocie i czekam na start samolotu. Obok mnie siedziała dziewczyna w moim wieku. Postanowiłam z nią porozmawiać. 
 -Hej.- powiedziałam. 
 -No Hej. Do Polski?- zapytała. 
-Tak.- powiedziałam i uroniłam łzę. 

11 czerwca 2013

Rozdział 5.




   Propozycja dobra, ale jak ktoś z mojej winy dostanie kulkę w łeb to ja będę miała wyrzuty sumienia. No i co ja mam zrobić? Na szczęście nie musiałam nic odpowiadać. Uratował mnie od tego Zayn wchodzący do kuchni w samych bokserkach. O jacie jaki on jest boski... Chwila... Co ja gadam? Tylko się z nim puściłaś a już marzysz o nie wiadomo czym. Verr... Ogarr... Proszę. !!!
 -Hej Śliczna i jak tyłek nie boli?- zapytał z chytrym uśmieszkiem na co chłopacy zaczęli się śmiać a ja zaczęłam się czerwienić.
 -Nie wcale.- powiedziałam pod nosem. Malik szybko do mnie podszedł i mnie pocałował. Nie będę kłamać, podobało mi się to. A co do tego tyłka... Boli jak cholera i nie powiem co jeszcze...
 -A myślałem.- powiedział.- To do poprawki!- krzyknął i pociągnął mnie za rękę. Nie opierałam się. Chłopacy zaczęli się śmiać.
   W pokoju nic się nie działo usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy. Dowiedziałam że Zayn lubi śpiewać i chce zrobić karierę muzyczną. Nie jestem tego taka pewna, nie wiem jak śpiewa.
 -Zaśpiewaj mi coś.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
 -Dobra ale się nie śmiej.- powiedział i zaczął śpiewać.
We kiss 
The Stars 
We writhe 
We are 

Your name 
Desire 
Your flesh 
We are 

Cold 
We're so cold 
We are so 
Cold 
We're so cold 

Your mouth 
This words 
Silence 
It turns 
Humming 
We laugh 
My head 
Falls back

Cold 
We're so cold 
We are so 
Cold 
We're so cold
   To było takie piękne. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nic nie wyraziłam słowami tylko go namiętnie pocałowałam... Kiedy w końcu się oderwaliśmy powiedziałam że muszę wracać do domu. 
 -Zostań.- powiedział ze smutną miną. 
 -Zobaczymy się w szkole. No i po szkole. Aha... No i pamiętaj że pojutrze mamy wolne. Więc...- przerwałam i uśmiechnęłam się.
 -Więc?- zapytał.
 -Co powiesz na kolacjo-śniadanie?- zapytałam z chytrym uśmieszkiem. 
 -Ciekawa propozycja.- powiedział i i zrobił minę myśliciela. 
   Co jak co ale Malik mi się podoba. Zaimponował mi swoim... dobra nie ważne. Chodzi mi o ten... no ... rozmiar. Yyyy...! Co ja gadam.?
***************************************************************************************************


Dzisiaj taki krótki i przepraszam że wczoraj nie dodałam miałam mały wypadek i byłam w szpitalu. Moje nogi+schody = tragedia. !! 

9 czerwca 2013

Rozdział 4 cz. 2




   Siedzieliśmy i oglądaliśmy film niecałe 20 minut, ponieważ zadzwonił dzwonek. Wiedziałam, że to Lil Wayne więc poszłam otworzyć. Nie myliłam się. Przytuliłam go z całej siły chciałam płakać. Zayn krzyknął z salonu żebym zaprosiła "gościa" do środka. Tak też uczyniłam. Zayn szybko wstał.
 -Siema. Zayn jestem.- powiedział i podał rękę Dwaynowi a ten w miedzy czasie podawał mi torbę z rzeczami.
 -No siema, siema.- powiedział i zmierzył Zayna wzrokiem.- Mam nadzieję, że mogę ci ufać i nie zrobisz jej krzywdy.- zwrócił się do niego i podarował mu zimne spojrzenie...
 -Dobra jasne, że możesz mu ufać i nie musisz się go obawiać.- powiedziałam szybko chcąc go spławić.
 -Wszystko fajnie spoko, ale wy na serio myśleliście że ja się dam nabrać na tą wersję z przyjaciółką?- powiedział do nas Lil.- Widziałem, że wychodzisz z nim z klubu i nie martwiłem się o ciebie bo ja się zająłem kimś innym.- powiedział do mnie.
 -Aha.- powiedziałam trochę zawstydzona.
 -Ta ja będę spadał. Mam wywiad o 16 i muszę się przygotować.- powiedział.- To pa Skarbie.- rzucił i pocałował mnie lekko na co Zayn zmierzył go wzrokiem mordercy.
 -To pa.- powiedziałam a Lil wyszedł.
Postanowiłam się umyć. Zayn pokazał mi gdzie jest łazienka. Wzięłam torbę ze sobą i poszłam. Chciałam zamknąć za sobą drzwi ale nie było zamka. Pech. Mam nadzieję, że Malik nie będzie chciał mnie podglądać. Ściągnęłam z siebie wszystkie rzeczy i weszłam pod prysznic. Ciepły strumień wody mnie uspokajał i sprawiał że zaczynam się odprężać. Mmmm... Jak ja to kocham. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Ustałam przed lustrem i ujrzałam za sobą postać Malika.
 -Kurwa!- krzyknęłam ze strachu na co on zaczął się śmiać.
 -Aż taki straszny jestem?- zapytał nie przestając się śmiać.
 -Tak i to bardzo.- powiedziałam z sarkazmem i szturchnęłam go w ramię.
 -Mrrrr... I to mi się podoba.- powiedział i zmierzył mnie wzrokiem
 -Co?- zapytała zdziwiona. Spojrzałam w dół i zorientowałam się że nie mam ręcznika. Zauważyłam się że Zayn trzyma go w ręce. Szybko mu go zabrałam i owinęłam się ponownie.
 -Lubię jak się spalasz takiego buraka z mojego powodu.- powiedział a ja spojrzałam się w lustro. Faktycznie moje policzki są całe czerwone. Co za wstyd.
 -Nie o co ty wydaje ci się.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Mulat momentalnie podniósł mnie i przełożył sobie przez ramię.
 -Aaaaa... Malik puść mnie. - krzyczałam i waliłam go pięściami w plecy.- Debilu!- krzyknęłam na co ten położył mnie na łóżko.
 -Co powiedziałaś?- zapytał i zaczął mnie łapczywie całować. Nie wyrywałam mu się bo to nie miałoby najmniejszego sensu.
   Zayn od razu przeszedł do rzeczy. To było cudowne. Nawet nie zwróciłam na to uwagi czy się zabezpieczył. Po tym wszystkim opadliśmy na łóżko i zasnęliśmy.
Obudziłam się o 16. Zayn jeszcze spał lekko go pocałowałam w policzek. Wstałam i w końcu ubrałam na siebie RZECZY które przywiózł mi Dwaynea . On jest świetny nawet i kosmetyczce nie zapomniał. Pomalowałam się bardzo mocno jak miałam w zwyczaju. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni gdzie przy stole siedzieli... Louis i Harry? Co oni tutaj robili?
 -O Dzień dobry pani Veronico.- powiedzieli równo a ja zaczęłam się głośno śmiać.
 -Nie "dzień dobry" i nie "pani Veronico" bo nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi. Jestem od was młodsza i nie wypada. Jestem Verr. Ok?- powiedziałam.
 -Ok?- powiedział niepewnie Louis
 -A co ty tu właściwie robisz w naszym mieszkaniu?- zapytał Harry
 -Waszym? To w tu mieszkacie?- zapytałam zdziwiona.
 -Tak mieszkamy tu.- powiedział Louis i w tym samym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Louis poszedł otworzyć. Chwilę z kimś rozmawiał i szybko wszedł do jakiegoś pomieszczenia którym był najwidoczniej jego pokojem. Po minucie wyszedł z małym woreczkiem, jakby to nie nazwać w którym był biały proszek. Czyżby Louis handlował narkotykami? Trzasnął drzwiami i wrócił do naszej wcześniejszej rozmowy.
 -Czy ty han...- chciałam powiedzieć ale nie dał mi dokończyć.
 -Tak, ale nie mów nikomu o tym wiemy tylko my i nasi klienci.- powiedział.
 -No fakt trzeba jakoś zarabiać na życie.- powiedziałam cicho.- A czym jeszcze handlujesz oprócz narkotyków?- zapytałam.
 -Wszystkim co nielegalne.- powiedział i zaczął się śmiać.
 -Czyli...- przeciągnęłam.
 -Bronią.- powiedział z pewnością.
 -Aha. Czy ja mam się was bać? zapytałam lekko przestraszona.
 -Nie. My ci nic nie zrobimy.- powiedział Harry.- Jesteś dziewczyną Zayna i będziemy cię nawet bronić. Co ty na to?- zaproponował.




8 czerwca 2013

Rozdział 4 cz. 1




   Matko! Co ja znowu zrobiłam? Gdzie ja jestem? W jakimś pokoju. Przepraszam to nie pokój to jakaś speluna. Syf jak cholera. Ktoś ty nie dba o porządek. Cały czas na myśl przychodzi mi pytanie. GDZIE JA DO CHOLERY JESTEM?!! Czy ktoś raczy mi to wytłumaczyć. Na szafce nocnej przy łóżku zauważyłam... zużytą prezerwatywę. Co ?? O fujj... A ja byłam dziewicą... Może życie jako dziewica się skończyło. Za dużo wczoraj wypiłam. 
   Wstałam, owinęłam się kołdrą pod którą się obudziłam i udałam się w poszukiwaniu mojej bielizny i ubrań. Po dłuższym czasie znalazłam i się ubrałam. 
   Wyszłam z tego pokoju i znalazłam się w... salonie. To chyba jest salon, ale w lepszym stanie niż pokój to on nie jest. Poczułam na moim karku czyjś oddech. Przeszedł mnie dreszcz. momentalnie się odwróciłam i znalazłam się w objęciach... Chwila moment. Co?! Malik?!! Szybko się mu wyrwałam a on tylko się na mnie spojrzał z chytrym uśmiechem. 
 -I jak się spało?- zapytał a chytry uśmieszek nie znikał.
 -Co ja tu robię?! Co ty do cholery mi zrobiłeś?!- zapytałam z wściekłością. On nic nie odpowiadał.- Pytam się! Co mi zrobiłeś?- pytałam a łzy napływały mi do oczu. Bałam się, cholernie się bałam. 
 -To ty nic nie pamiętasz?- zapytał zdziwiony a ja zalałam się łzami.
Zayn mnie przytulił, a ja tym razem nie zaprzeczałam tylko wtuliłam się w niego.
 -Dlaczego?- zapytałam cicho. 
 -Przepraszam.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.- Nie wiedziałem, że jesteś aż tak zalana i że robisz to nieświadomie.- tłumaczył.
 -Nie to ja przepraszam.- powiedziałam i wyrwałam się z jego uścisku.- Może będzie lepiej jak ja już wrócę do domu.- powiedziałam i chciałam odejść. Malik złapał mnie za nadgarstki i przeciągnął do siebie. Znowu trwaliśmy w uścisku. 
   Niby taki BAD BOY a się przytula. On jest chyba tylko taki w szkole. Szpanuje przed kolegami. Ahh... ta opinia. 
 -Zostań ze mną.- powiedział a ja popatrzyłam mu w oczy. Widziałam w nich... miłość? 
 -Ja nie mogę.- powiedziałam.
 -Czemu?- zapytał.
 -Muszę się odświeżyć i przebrać. 
 -Nie musisz się o nic martwić.- powiedział z uśmiechem.
 -Rano dzwonił do ciebie telefon, a że ty spałaś to odebrałem to był jakiś facet. Zapytał się gdzie jesteś. Powiedziałem że ja jestem bratem twojej koleżanki i zostałaś u niej na noc. Podałem mu adres i powiedział że przywiezie jakieś rzeczy.- powiedział.
 -Aha...- powiedziałam niepewnie.
Zayn zaproponował żebyśmy obejrzeli jakiś film. Zgodziłam się. Wybrał "Raranormal Activity 4". Zgłupiał, kompletnie zgłupiał ja spać w nocy nie będę mogła. No dobra dam radę.

****************************************************

Taka dzisiaj krótka część bo mam dużo roboty : sprzątanie, zakupy itd. Przepraszam ale może później dodam część 2. Najpóźniej jutro. 

7 czerwca 2013

Rozdział 3 .



   Nowy piękny dzień. Bynajmniej taki mi się wydawał kiedy się obudziłam, bo uświadomiłam sobie, że dzisiaj przyjeżdża Dwayne (Lil Wayne). Znając życie znowu przywiezie mi coś drogiego. Dosłownie już połowę garderoby mam zawalone ciuchami od niego i to nie są takie zwykłe ciuchy tylko od światowej sławy projektantów. KOCHAM tego człowieka.
   Wstałam, podeszłam do okna i rozsunęłam zasłony. Nie jest aż tak źle jak się wydaje. Postanowiłam że ubiorę się w to. Uczesałam włosy w wysokiego kucyka, ale jednak go rozpuściłam. Zeszłam powoli na dół do kuchni. Spotkałam tam ciotkę która robiła kanapki.
 -Dzień Dobry. Ciociu!- krzyknęłam podchodząc do lodówki.
 -Dobry, dobry. Jak chcesz to zrobię ci kanapkę. Co ty na to?- powiedziała z uśmiechem.
 -Ok.- powiedziałam i usiadłam do stołu.
Czy to normalne żebym ciągle myślała o Zaynie i o Lil Wayne jednocześnie? Co się stanie jak np. się spotkają. Staną twarzą w twarz. To nie będzie miłe. Raczej...
No w końcu moje kanapki. Wzięłam gryza. Mniamm... A potem jeszcze jednego i kolejna kanapka i kolejna. Ups. Zapomniałam. Która godzina? Szybko spojrzałam na zegarek była 6:40. Cholera muszę już iść.
Szybko wzięłam torbę i popędziłam do szkoły. Weszłam do budynku równo z dzwonkiem na lekcje. No to teraz 45 minut siedzenia z "dziećmi" które są całe w kolczykach i tatuażach. Czy wszyscy uczniowie w tej szkole są tacy? O Matko Przenajświętsza. Oni wszyscy schodzą na psy. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Co tak długo myślałam? Pech... Do świetlicy wparowała Beth.
 -Kochana, jest prośba.- powiedziała podchodząc do biurka
 -Nom co jest.- zapytałam i wstałam z krzesła.
 -Nie ma jednego nauczyciela i czy mogłabyś przejąć dyżur na korytarzu?- zapytała.
 -Jasne nie ma sprawy.- powiedziałam i wyszłam z świetlicy.
Chodziłam i pilnowałam porządku. Nagle widzę, że idą trzy osoby. To był Harry, Zayn i ten chłopak którego imienia nadal nie znałam. Byli coraz bliżej mnie, bliżej i bliżej aż w końcu... ominął mnie? Co za typ. Ale poczułam czyjąś rękę na pośladku. Szybko odwróciłam się i spostrzegłam Malika który tylko odwrócił się w moją stronę i pościł oczko. Zero. Nic. Kompletne zero. No tak co ja sobie myślałam, że na oczach szkoły będzie mi czułość okazywał. Nie bo to Zayn Malik największy kozak w szkole. Ciota. Boi się uczuć i tyle. Po skończonym dyżurze na korytarzu wróciłam do świetlicy. Była to normalna klasa, wyróżniała się tym że jako jedyna miała plazmę na ścianie. Taką mega. Ociupinkę większa od tej co mamy w domu. Okazało się że nikogo nie będzie przez tą godzinę w świetlicy klasa 2 H postanowiła sobie film obejrzeć. Los tak chciał żeby w tej klasie był Malik i jego gang... Usiadłam z tyłu klasy i również postanowiłam oglądać.w ławce obok mnie usiadł Harry i ten chłopak ale gdzie Zayn? No tak i po co się pytałam. Nie zdążyłam się rozejrzeć po klasie a on zdążył usiąść obok mnie. No Boże czemu? Ty to widzisz i nie grzmisz?
  Oglądaliśmy ten film dopiero 20 minut a już mi się znudził. W pewnym momencie poczułam na swojej nodze czyjąś rękę. To była dłoń Malika. Dyskretnie ją zepchnęłam.
 -Dlaczego jesteś taka niedostępna?- zapytał bardzo cicho i zaczął cichutko się śmiać.
 -Bo mnie dzisiaj za tyłek złapałeś.- powiedziałam zgryźliwie ale trochę głośniej że jego koledzy spojrzeli się na mnie.
 -Aha. no tak poznaj Louisa.- powiedział szeptem i pokazał palcem na chłopaka w ławce obok.
 -Spoko.- powiedziałam cicho.
  No na szczęście już koniec lekcji a za razem mojej pracy. Szybko skierowałam się w stronę wyjście gdzie zobaczyłam grupkę ludzi stojących wokół kogoś. To oznaczało, że przyjechał. Prędko podeszłam do ludzi i zaczęłam się przebijać do "osaczonego". Zauważył mnie i też zaczął się lekko przesuwać w moją stronę. W końcu przedarliśmy się do siebie a "fani" szybko odeszli. Rzuciłam się mu w ramiona.
 -Tak się cieszę, że w końcu jesteś.- mówiłam ciągle go przytulając.
 -Ja też się cieszę, że znowu możemy pobyć trochę razem.- powiedział również mnie przytulając. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Zmierzył mnie wzrokiem ściągnął przyciemniane okulary i ... szczęka mu opadła.
 -Co?- zapytałam zdziwiona.
 -Wyładniałaś.- powiedział z chytrym uśmieszkiem a ja się trochę zarumieniłam.
 -Coś ty ja? Raczej nie.- powiedziałam zawstydzona.
 -Dobra, a co powiesz na imprezę juto do prazy nie idziesz bo będzie sobota.- dał mi propozycję.
 -Yhymm... Ale czy Beth się zgodzi?- zapytałam niepewnie.
 -Już z nią rozmawiałem.- powiedział się uśmiechnął.
 -Dobra.- powiedziałam i ruszyliśmy w stronę jego samochodu. On mnie zadziwia. Ten samochód mnie dobił. Ten facet to już nie ma na co kasy wydawać. Nie sorry jego portfel to ma wielkość banku normalnie, jak nie większą.
Pojechaliśmy do domu. Posiedzieliśmy trochę i pogadaliśmy o tym co robiliśmy jak się nie widzieliśmy. Ciekawe ma życie. Te podróże, koncerty we wszystkich zakątkach świata. Też tak bym chciała. ... Albo nie raczej nie. Dopiero nie dawno ucichła sprawa sprzed roku kiedy w gazetach był nagłówki "Lil Wayne ma młodziutką dziewczynę?" itp. No i oczywiście moje zdjęcie do tego. Tragiczne. Tak długo rozmawialiśmy i zorientowaliśmy się, że jest już 20 i czas się zbierać na tą imprezę poszłam do pokoju i ubrałam się w to. Moje włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone.
Dojechaliśmy do klubu "Neon Beach". Nie byłam tam nigdy. Właściwie to tylko raz byłam na takiej prawdziwej imprezie. Niestety nic nie pamiętałam co się działo. Lil zaproponował mi drinka na co ja się zgodziłam. Jeden, drugi, trzeci i straciłam rachubę. Puszyłam na parkiet, tańczyłam, tańczyłam i nagle wpadłam na kogoś.
 -Zayn?- zapytałam.
 Jak spędziłam resztę nocy nie pamiętam.
   Rano obudziłam się w... łóżku? W ciu... naga?! Co do cholery? Oraz mogę zadać podstawowe pytanie. GDZIE JA DO JASNEJ CIASNEJ JESTEM?!




***********************************************************
Jak się podoba?
Proszę komentujcie to na serio motywuje.

6 czerwca 2013

Rozdział 2 .



   Po pracy wróciłam do domu. Od razu postanowiłam coś zjeść bo byłam głodna jak cholera.Skierowałam się w stronę kuchni gdzie liczyłam na to, że znajdę coś dobrego. Otworzyłam lodówkę w celu skonsumowania czegoś a tu dupa. Nie ma nic. Może pójdę na zakupy? Cioci by to się spodobało. No ale... Nie mam własnych oszczędności. Zawsze jak chcę dobrze wychodzi źle.
   Postanowiłam zadzwonić do cioci. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer Beth.
Odebrała dopiero po trzecim sygnale
*rozmowa telefoniczna*
 -Halo?
 -No hej, ciociu.
 -Coś się stało?
 -Nie nic specjalnego, ale chciałam iść na zakupy tlko jest mały problem...
 - Nie masz ich?
 -Nie.
 -U mnie w szafce z dokumentami pod książką "Life".
 -Aha. Dzięki to mogę wziąć?
 -Oczywiście, że tak.
 -Ok. Dzięki i nie przeszkadzam ci już. Pa.
 -Pa.
*koniec rozmowy*
   Rozłączyłam się i poszłam do swojego pokoju w celu przebrania się w coś bardziej "praktycznego". Postawiłam na to. Wyszłam z domu i zaczęłam szukać jakiegoś supermarketu czy coś .
   Po dłuższym czasie znalazłam TESCO. Weszłam i chodziłam między półkami w celu znalezienia czegoś dobrego. Chodziłam, chodziłam aż wpadłam na kogoś co spowodowało że upadłam na ziemię. Zorientowałam się tylko, że to mężczyzna
 -Ej, koleś uważaj.- powiedziałam rozwścieczona
 -Sorry, ale nie zauważyłem cię.- powiedział znajomy mi głos.
 -Malik?- powiedziałam trochę wystraszona.
 -Yyyy... Tak, ale mam na imię Zayn jak by co.- powiedział ze złością.- Czekaj to ja ciebie prawie udusiłem w świetlicy?- zapytał speszony.
 -Tak i dziękuję za te ślady od twoich rąk na szyi.- powiedziałam delikatnie przejeżdżając ręką po szyi.
 -Wybacz. To wszystko tak na mnie wpływa.- powiedział skruszony. - Czekaj ty masz na imię...- chwilę się zastanowił.- Veronica?- zapytał niepewnie.
 -Taaa...- powiedziałam bezinteresownie.- Nie możesz tak reagować kiedy ktoś podważa twój intelekt.- "O ile on w ogóle go ma" pomyślałam.
 -Jeszcze raz przepraszam.- powiedział smutno.- Może ci pomóc w zrobieniu zakupów bo jakoś ci to za dobrze nie idzie.- powiedział patrząc mi w oczy.
   On ma takie piękne oczy... Zaraz. O czym ja w ogóle myślę on chciał mnie udusić już pierwszego dna w mojej pracy. Jeny.... Co ja mam zrobić?
 -Jak byś mógł to bardzo chętnie skorzystam z twojej pomocy.- powiedziałam lekko zawstydzona.
 -To daj mi swój koszyk. Dziewczyny nie powinny nosić ciężkich rzeczy.- powiedział i zaśmiał się a ja przekazałam koszyk.- OK . To co masz albo chcesz kupić.- zapytał.
 -No więc makaron do spaghetti i jakiś sos do niego.- powiedziałam co chwilę zastanawiając się co jeszcze.
 -A dobrze to poczekaj tu a ja zaraz przyjdę.- powiedział, a raczej rozkazał i odszedł.
   Czekałam i rozglądałam się po sklepie, szukałam wzrokiem Malika. Nigdzie go nie było.
 -Jak mnie szukasz to jestem za tobą.- usłyszałam za sobą głos mulata i odwróciłam się.
   Staliśmy tak blisko siebie... To było takie cudowne. No może poza zapachem papierosów który od niego było czuć. Szybko się odsunęłam i spojrzałam do koszyka. Było tam prawie wszystko jakiś ser, masło, ciastka, chleb, bułki, czekolada, herbata, kawa, kakao, ze trzy paczki makaronu itd.
 -Ok. Dziękuję.- powiedziałam do chłopaka.
 -Nie ma za co.- powiedział.- A teraz pozwolisz że ci pomogę z reklamówkami i odprowadzę cię do domu. Ok?- zapytał robiąc maślane oczy.
   Te jego oczy są zabójcze. Wydaje mi się że pod tymi tatuażami kryje się jakiś cudowny chłopak z wielkim sercem. Kto to wie? Postaram się o tym przekonać. Zayn odprowadził mnie pod sam dom.
 -Może chcesz wejść?- zaproponowałam.
 -Może innym razem.- powiedział
 -A skąd wiesz, że będzie jeszcze jeden raz?- zapytałam z uśmiechem.
 -Bo mam nadzieję, że jeszcze będę miał szansę ci pomóc w zakupach albo...- i tu przewał i pocałował mnie w policzek.- Przepraszam.- powiedział zmieszany
 -Nie ma za co.- powiedziałam i czułam że moje policzki robią się czerwone jak nie wiadomo co. Chyba buraki.
 -Nie mogłem się powstrzymać.- powiedział cicho.
 -Nic się nie stało, już mówiłam. A teraz daj mi te siatki i spadam do środka.- powiedziałam i wzięłam od Zayn'a reklamówki.-To do jutra?- zapytałam.
 -Jasne.- powiedział entuzjastycznie.
 -To pa.
 -Pa.- powiedziałam i weszłam do środka.
   Motylki w brzuchu? Co? Coś jest ze mną nie tak. Znam go od wczoraj i nasze "pierwsze spotkanie" nie było za miłe a ja coś do niego... czuję?
Weszłam do kuchni i zaczęłam wszystko chować do szafek i lodówki. Od tego wszystkiego odechciało mi się jeść.
 -A ty co taka czerwona?- zapytała ciocia. Na co ja tylko wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się pod nosem.- Czyżbyś się zakochała?- zapytała i podeszła do mnie patrząc mi w oczy.
 -Chyba można to tak nazwać.- powiedziałam niepewnie patrząc jej w oczy.
 -A w kim?- zapytała. No co za ciekawskie jajo wszystko musi wiedzieć...
 -Nie ważne. On nic do mnie nie czuje.- powiedziałam smutno.
 -Jak to nie? - powiedziała.- To dlaczego spaliłaś takiego buraka?- powiedziała z cwaniackim uśmieszkiem.
 -No bo skąd ja mam to wiedzieć jak on może mieć każdą to taki kozak, że ho ho!!- powiedziałam śmiejąc się.
 -Nie mów że to Malik.- powiedziała poważnie.
 -No.?- powiedziałam mało pewnie.
 -No błagam.- powiedziała zrezygnowana.- On? To niby takie mało czułe stworzenie ale pod tymi kolczykami i tatuażami kryje się naprawdę wielkie serce.- kurde ta kobieta zaczyna mnie przerażać ona powiedziała tak sam jak ja sobie pomyślałam. Co to miało być?
 -Aha. To ja pójdę już spać.- powiedziałam i poszłam do pokoju.
   Wzięłam długą kąpiel w wodzie do której dolałam olejku o zapachu konwalii. Kocham ten zapach! Cały czas myślałam o Maliku. W wannie siedziałam jeszcze jakieś dziesięć minut i wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Na ekranie pojawiła się nazwa "Lil Wayne" i jego zdjęcie. Uśmiechnęłam się na samą myśl o rozmowie z nim. Szybko odebrałam.
*Rozmowa telefoniczna*
 -Tak?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy
 -Hej Śliczna.- powiedział.
 -Co tam? Coś się stało? Kiedy mnie odwiedzisz? Gdzie teraz masz koncert?- zasypałam go pytaniami.
 -Nudy. Ale tyle pytań na raz nie musiałaś zadawać.- powiedział i zaczął się śmiać.
 -No dobra ale odpowiedz mi na jedno.
 -Tak?
 -Kiedy mnie odwiedzisz?- zapytałam licząc na odpowiedź która mnie ucieszy.
 -Jutro mogę po ciebie przyjechać bo jestem w pobliżu.- powiedział a ja zaczęłam się cieszyć jak głupi do sera.
 -Super!- krzyknęłam.
 -Dobra to gdzie pracujesz?- zapytał a ja podałam mu dokładny adres szkoły i godzinę o której kończy.
 -To ja muszę już kończyć bo rano do pracy.- powiedziałam.
 -Dobra to kolorowych snów i do jutra. Kochanie.- powiedział i podkreślił ostatnie słowo.
 -Ok. To pa.- powiedziałam szybko i się rozłączyłam.
*koniec rozmowy*
   Ubrałam się w piżamę i jeszcze zeszłam na dół powiedzieć cioci kto jutro przyjeżdża na co ona zareagowała dosyć pozytywnie. Wróciłam do pokoju, położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

5 czerwca 2013

Dziękuję!

 Już 154 wyświetlenia dziękuję wam i admince na stronie "Jednokierunkowe imaginy" na fb.
  Dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję że będziecie ze mną !

Rozdział I



    Życie jest nieraz okrutne, zabiera ci rodziców których tak kochasz. Robi też nam niespodzianki, szybciej kończymy szkołę jako absolwenci z idealną frekwencją i wzorowymi ocenami. Szkoda tylko, że teraz ja się musiałam przeprowadzić do Holmes Chapel. Ale po co ? Mam być babką od świetlicy w miejscowej szkole. Tragedia! Jeszcze dzisiaj pierwszy dzień w "pracy". Pewnie zastanawiacie się jak to wyszło, że ja mam dopiero szesnaście lat a już mam racę w szkole? Moja ciocia u której mieszkam i jest moim prawnym opiekunem jest dyrektorem w tej szkole i powiedziała, że z chęcią mnie przyjmie i nie potrzebuję do tego nic tylko zachować porządek w świetlicy. 
    Rano, wstałam i podeszłam do lustra. OMG! Jak ja wyglądam? To jakiś potwór! Poszłam do mojej garderoby i postanowiłam ubrać się w to i uczesałam włosy. Postanowiłam, że zostawię je rozpuszczone. Zeszłam na dół licząc na to, że spotkam tam moją ciocię Beth. Niestety jej nie było. Na blacie w kuchni leżała kartka w której pisało:
"Kochana Verr!
Wybacz, że na ciebie nie poczekałam ale musiałam iść szybciej do szkoły.
Sama rozumiesz rozpoczęcie roku i te sprawy.
Będę czekała na ciebie przed szkołą bądź o 8.
OK?
Beth xx. "
   Spojrzałam szybko na zegar który wisiał na ścianie w kuchni a tam widniała 7:30. Postanowiłam już wyjść żeby się na pewno nie spóźnić. Po drodze mijałam wiele ludzi. Większość z nich patrzyła się na mnie, przyzwyczaiłam się do tego.
   Pod szkołą byłam równo o 8. To ja aż tak długo szłam? Prze drzwiami do budynku stała wysoka i szczupła blondynka. To była Beth. Od razu do niej podeszłam.
 -Hej ciociu.- powiedziałam do niej i się uśmiechnęłam.
 -Cześć Verr.- szybko mnie przywitała.- Chodź oprowadzę cię po szkole.- powiedziała. 
 Nie. Nie musisz dam sobie radę. Ja tylko chciałabym wiedzieć gdzie jest ta świetlica i toaleta.- powiedziałam jej.
 -No dobrze.- rzuciła i weszłyśmy do budynku. 
   W środku ta szkoła wyglądała niezbyt ciekawie. Wszędzie popisane ściany jak w jakiejś spelunie. Inaczej tego określić nie mogę. Od razu w oczy rzuciła mi się grupka chłopaków a dokładnie to jeden z nich. Trzymał... papierosa ? I go jeszcze na dodatek palił ? W szkole? Moja ciocia od razu to zobaczyła i podeszła do niego.
 -Panie Malik. Co ja mówiłam o paleniu w szkole? - zapytała kobieta, zabrała mu papierosa i wyrzuciła go do kosza.
 -Przepraszam?- powiedział chłopak śmiejąc się. 
 -Ależ nie ma za co.- powiedziała do niego z sarkazmem i podeszła do mnie.- Chodź może w końcu uda mi się w końcu pokazać ci świetlicę.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. 
   Siedziałam w świetlicy już jakąś godzinę i pilnowałam "dzieci" ale starszych ode mnie. Do pomieszczenia wparował ten chłopak... No jak mu tam? ... Malik czy jakoś tak. Usiadł na krześle przy pierwszym stoliku koło mojego biurka i patrzył się na mnie. 
 -Czy coś się stało, albo coś?- spytałam bo ten jego wzrok mnie irytował.
 -A czy ja coś mówię albo coś?- powiedział stanowczo.- Ja po prostu obczajam nową uczennicę.- powiedział i uśmiechnął się poruszając brwiami.
 -Wybacz,  ale ja nie jestem uczennicą tylko najnormalniej w świecie pracuję.- powiedziałam już lekko zdenerwowana.
 -Ty? ... Nową babką od świetlicy? ... Za młoda jesteś...- mówił robiąc przerwy na śmienie się.
 -Tak ja. Widzę że ktoś mi tu zazdrości inteligencji.- powiedziałam, chcąc mu się odgryźć.
 -Co powiedziałaś?!- krzyknął i wstał z krzesła a po chwili stał już przy mnie. 
Złapał nie za szyję i pociągnął do góry, tak, że musiałam wstać bo by mnie udusił. Byłam od niego o dużo niższa więc to za wiele nie dało.
 -Zayn! Co ty robisz?!- krzyknął ktoś na niego. W tamtej chwili dziękowałam Bogu za tą osobę która mnie "uratowała".- Słyszysz do cholery?!- Zayn nie słuchał tej osoby więc podeszła do niego i odciągnęła go. Okazało się że to w miarę ładny chłopak z kręconymi włosami i zielonymi oczami. Tak samo jak Zayn miał mnóstwo tatuaży. 
 -Sorry.- syknął do mnie Zayn i wyszedł. 
Podszedł do mnie mój "wybawca".
 -Hej. Wybacz mu. Malik nie lubi jak ktoś podważa jego intelekt. A tak w ogóle to Harry jestem.- powiedział z uśmiechem na twarzy i podał mi rękę.
 -Dzięki. Veronica... Veronica Clarck.- przedstawiłam się i podałam mu rękę. 
 -To ty jesteś nową babką od świetlicy?- zapytał się na co ja tylko potaknęłam- Nie jesteś za młoda na pracę w szkole? Wydajesz mi się młodsza ode mnie.- powiedział.
 -Wiek to tylko liczba.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.- A ty do której chodzisz klasy? Jakoś nie wyglądasz za specjalnie na osobę która się w miarę dobrze uczy i zdała.- powiedziałam niepewnie.
 -No fakt mam 19 lat ale chodzę do 2 klasy.- powiedział trochę zawstydzony. 
 - Oj tam. Nie wszystkim musi się udawać w szkole.- pocieszyłam chłopaka.  
 -Dobra ja będę szedł bo Chłopacy czekają.- powiedział i wskazał na dwóch chłopaków stojących w drzwiach. Jednym z nich był wkurzony Zayn, a drugiego nie znałam.  Wyglądał jak oni pełno kolczyków i tatuaży.- Pa- powiedział i odwrócił się.
 -Pa.- powiedziałam cicho do odchodzącego chłopaka. 



4 czerwca 2013

Bohaterowie

Veronica Clarck


 Ma 16 lat i opinię szmaty. Uwielbia swój styl i nie ma zamiaru go zmieniać pomimo komentarzy na swój temat. Jest utalentowana muzycznie. Skończyła gimnazjum z najwyższą średnią w szkole co wszystkich zaszokowało. Uwielbia śpiewać i pisać swoje piosenki. Umie grać na gitarze, pianinie, skrzypcach i perkusji. Ze względu na to że skończyła wcześniej szkołę (liceum) przeprowadza się do ciotki która mieszka w Holmes Chapel gdzie będzie pracowała jako "opiekunka" w świetlicy szkolnej w Holmes Chapel Primary School. 
Wszyscy mówią na nią Verr. 

Dwayne Michael Carter, Jr. 





Czyli Lil Wayne. Znany na całym świecie amerykański raper. "Wujek" Verr, dzięki niemu miała 
szansę wyjechać do Holmes Chapel. Ma do niej duży pociąg seksualny ale ona trzyma go na 
dystans. 


Zayn Malik



Ma 20 lat. Mieszka w Holmes Chapel razem ze swoimi przyjaciółmi Harrym i Louisem. Jego 
rodzice są bogaci i dostaje od nich wszystko co chce. Trzy razy nie zaliczył i kibluje. Kiedy 
podoba mu się dziewczyna zawsze ją "zdobywa". 

Louis Tomlinson

Ma 21 lat i cztery razy nie zaliczył roku. Utrzymuje się z handlowania narkotykami i wszystkim co nielegalne. Uwielbia ryzyko i nie boi się niczego .  


Harry Styles


Ma 19 lat. Chodzi do tej samej klasy co Zayn i Louis. Dwa razy nie zaliczył. Robi co chce i kiedy chce. 





************************************************************************************************************

Mam nadzieję że się podoba ? :D 

3 czerwca 2013

Początek

Postanowiłam pisać bloga od nowa . Będzie to opowiadanie . Jutro postaram się dodać bohaterów i jakoś to chyba wyjdzie (mam nadzieję)

A tak wgl. to Domi jestem. xD
Zayn <3