5 listopada 2013

Rozdział 7.

Dawid
Ma 20 lat, jest uważany za marną podróbę
Justina Biebera
(będzie się rzadko pojawiał)
   Siedziałam z dobrą godzinę na ławce, wtapiając swój wzrok na Dawidzie koszącym trawę.
Patrzyłam sobie spokojnie na niego kiedy odwrócił się i mi pomachał.
Odmachałam mu, słodko się przy tym uśmiechając. Wrócił do pracy.
Zauważyłam Samochód Niny podjeżdżający koło bloku.
Szybko podbiegłam do niej. Uściskałam ją bardzo mocno.
-Słyszałam że właśnie wróciłaś to przyjechałam się przywitać.- zaśmiała się.
-Tak, wróciłam i jest ze mną Ciara.-uśmiechnęłam się lekko.
-Coś cię męczy?- zapytała.
Zawsze wiedziała że coś jest nie tak...
Poszłyśmy na górę zrobiłyśmy sobie herbatę.

   Siedziałam na ławce obok placu zabaw i patrzyłam na moją córeczkę która bawi się w piaskownicy.
-Hej.- ktoś usiadł obok mnie i dopiero teraz zorientowałam się że to Dawid.
-O cześć.- uśmiechnęłam się.
-Widziałem Cię i myślałaś że nie zauważę cię jak się na mnie patrzyłaś?- zaśmiał się a mi się zrobiło głupio...
BO JESTEŚ GŁUPIA!- krzyczała moja podświadomość.
-Oj tam.- zaśmiałam się jak idiotka.
BO NIĄ JESTEŚ?!- zamknij się moja głupia podświadomości!
Spojrzałam na jego rękę gdzie widniał nowy tatuaż. Był to napis "I hate what I do to people." co oznacza...
NIENAWIDZĘ TEGO CO ROBIĘ LUDZIOM! GŁUPIA!- zamknij się!
Boże ja świruję przy nim!
-Nowy tatuaż?- zapytałam. Dawid jakby spochmurniał. Czemu?
-Można tak powiedzieć.- zaśmiał się.
Bosz jak on mnie onieśmiela! Jego oczy, włosy, cały on.
-A czemu akurat taki napis?- zapytałam.
-A czemu nie?- powiedział i uśmiechnął się.
Robiąc to pokazał swoje super białe zęby.
-Coś się stało, no bo tak szybko wróciłaś?- zapytał i zaczął szukać moich oczu.
-Nie nic, ale wyjeżdżam, do Stanów.- powiedziałam.
No brawo Anastazjo! Co ty powiedziałaś?! USA?!
Przepraszam, impuls...
-Tak?- zapytał z niedowierzaniem.
-Tak.- kontynuowałam.- am będzie prościej dla mnie i dla Małej.
Zaczęłam robić dziurę butem w piasku.
Spojrzałam tylko na zjeżdżającą Ciarę i uśmiechnęłam się lekko. Jest taka wesoła, pełna życia, zamknięta w swojej bańce w której dąży do marzeń.
Zazdroszczę jej tego.
-A co zrobisz z tym, że nadal opiekunem jest Celeste.- wyrwał mnie z przemyśleń głos Dawida.
-Uh! Dlaczego to musi być takie trudne.- schowałam twarz w dłoniach i oparłam się o nogi.
Siedziałam tak i rozmyślałam... O wszystkim. Może wszystko będzie wkrótce dobrze? Wątpię.
Poczułam rękę na moich plecach która zaczęłam zataczać delikatne kółka na mojej skórze przykrytej cienką bluzeczką.
Dawid mnie dotyka, omg! Umieram!
A może jednak nie?

   Siedziałam w kuchni i czekałam aż zagotuje się woda. Myślałam, znowu. Muszę wyjechać. A co jak któryś z chłopaków będzie mnie szukać?
Nie dam rady.
Poszłam do pokoju w którym siedziałam moja mama i tata.
-Mamo, tato, wyjeżdżam.- powiedziałam.

______________________________________________________
Da da buum!
Jest kolejny, przepraszam że każdy musiał tak długo czekać !! <3
Za wszelkie błędy przepraszam ale jestem DYSLEKTYKIEM. ;c
Uważam że udał mi się ten rozdział. Nie wiem czemu.

W ZAKŁADCE BOHATEROWIE POJAWIŁ SIĘ TYLER, NOWY BOHATER! 


6 października 2013

Rozdział 6.

   Tego już za wiele!
Zayn jest oszustem! Wierzyłam mu a on wykorzystał mnie. Jak mogłam być taka naiwna?
Szybko szłam do hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Nie mogę tu dłużej zostać.
Spakowałam swoją walizkę i poszłam w stronę pokoju Celeste gdzie zastałam ją, śpiącą.
-Celeste, obudź się.- powiedziałam.
-Tak?- powiedziała zaspanym głosem.
-Muszę szybko wyjechać.- zaszlochałam.
-Czemu co się stało?- usiadła na łóżku.
-Nie mogę teraz ci o tym mówić.- powiedziałam.- Mogłabym wziąć Cici do Polski?- zapytałam.
-Oczywiście że możesz.- powiedziała i się ciepło uśmiechnęła.- Tam masz jej walizkę.- wskazała na małą torbę w kwiatki.
Szybko ubrałam malutką i zabrałam nasze walizki.
"Pasażerowie lotu 405 do Warszawy są proszeni do podejścia do bramki numer 10"- usłyszałam w głośnikach.

   Wiedziałam, że teraz moje życie nie będzie takie samo. Nauczyłam się ufać, już nie wiem czy mam komukolwiek ufać.
Moja kochana Ciara właśnie zasnęła. Szczerze powiem, że już mnie męczyła pytaniami typu:
"Gdzie lecimy?"
"Dlaczego?"
"Kto będzie?"
   Jak na czterolatkę jest bardzo mądra. Ciężko w to uwierzyć ale moje słoneczko zna aż dwa języki!
Ma to po mamusi.
"Proszę zapiąć pasy, zaraz lądujemy."
Szybko zapięłam swój pas oraz Ciary która spała.
   Przytachałam po schodach ostatnią walizkę. Dobrze że mieszkam tylko na pierwszym piętrze. Moja malutka córeczka już spała bo jest po 22.
Ustawiłam torby w przedpokoju i ruszyłam do kuchni gdzie moja mama zalewała herbatę.
-Szybko wróciłaś z tych wakacji.-powiedziała.- Ale cieszę się że Ciara też tu jest.- kontynuowała.- Twój tata wróci dopiero jutro. No i Dawid się o ciebie pytał.- dostała słowotoku.
-Aha. A co się pytał?- zapytałam.
-Co robisz za granicą no i kiedy wrócisz.- powiedziała.
-O miło z jego strony że się martwi.- uśmiechnęłam się lekko.
Dawid zawsze mi się podobał, była bardzo podobny do Justina Biebera.
Z zamyśleń o nim wyrwał mnie głos mojej rodzicielki.
-Nie myśl o nim. Sylwia się dowie to cię zabije.-zaśmiała się.
Zapomniałam wspomnieć że Dawid ma dziewczynę? Sylwię, której nienawidzę bo złamała serce mojemu bratu. Mała zołza!
-Mam ją gdzieś.- powiedziałam cicho.
-Idź spać jesteś zmęczona.- powiedziała i się uśmiechnęła.

*trzy dni później*
   Siedziałam zamknięta w swoim pokoju. Mojej mamy nie było, pojechała z Cici do miasta na zakupy i ogólnie do jej znajomej czy coś. Taty nie było, jest w pracy. Nikogo nie ma. Od powrotu do Polski postanowiłam się przefarbować na ciemny brąz. Tak też zrobiłam. 
   Postanowiłam wyjść przed blok aby usiąść na ławce. Wyszłam z mieszkania, nie zamykałam go bo wiedziałam że nikt by nie wszedł do niego. Kontem oka zauważyłam Dawida koszącego trawę w swoim ogródku. Przynajmniej mam na co popatrzeć.


1 października 2013

Rozdział 5.

   Nie no, nie rozumiem nic z tego co mi tłumaczyła Maryse.
-No dalej Holly, to nie jest takie trudne.- powiedziała kiedy stałyśmy na środku holu w penthousie.
-Jest.- powiedziałam przeciągając "e".- Naprawdę nie umiem zrobić tak.- powiedziałam pokazując jak kroki tanga, tak jak mnie mniej więcej uczyła.
-Właśnie to zrobiłaś.- zaśmiała się.
-No dobra to pokaż jak to się tańczy.- powiedziałam.
-Liaś, przydaj się na coś i zatańcz ze mną.- powiedziała i machnęła do niego ręką.
Zrezygnowany Liam odetchnął i wstał z kanapy.
-Ale ja jestem zmęczony.- powiedział cicho.
-Mnie to nie obchodzi.
-To ja włączę muzykę.- wskazałam na odtwarzacz za mną.
Trzy, dwa, jeden.... Włączone.
Zaczęli wykonywać ruchy jakich ja nie umiałam.
To było naprawdę piękne, aż się uśmiechnęłam. Pomijając dziwne miny Lama kiedy Maryse go dotykała lub po szarpnęła kiedy zrobił nieodpowiedni ruch.
-Ty ty przestaniesz się wygłupiać?!- krzyknęła nie przestając tańczyć. Zaczęłam się śmiać.
Para rąk objęła mnie od tyłu i już wiedziałam, że to mój ukochany. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam jego ciemne oczy pełne miłości.
-Cześć misiaczku.- pocałowałam go w policzek.
-No hej.- uśmiechnął się tylko.
Zaśmiałam się nieśmiało. Jak osoba którą bardzo kochasz może doprowadzać cię do stanu buraka? Nie kumam tego. Kocham tego człowieka i zrozumiałam to w tak krótkim czasie.
Już nie żywię urazy do Nialla za to co mi zrobił, ale za każdym razem kiedy Zayn go widzi jego mina mówi: "zabiję kiedyś tego skurwysyna". Mam się obawiać?
-Księżniczko coś się stało?- zapytał zaniepokojony Malik.
-Nie nic słońce.- powiedziałam i się uśmiechnęłam lekko.
   Koniec dna teraz nastaje wieczór i... IMPREZA! Kocham to! Szczególnie, że będą tam najlepsze osoby. Oprócz Lay. Stwierdziła że zostanie z Cici. Szkoda. Ale jak się bawić to na całego!
Postanowiłam na jeden wielki przepych. UBRAŁAM SIE,włosy zostawiłam rozpuszczone, Marr uparła się że zrobi mi make up.

   Nic nie mogło być lepszego od imprezy w najlepszym klubie na Samoa. Już kocham te miejsce. Nie wiem jak ale każdy tutaj znał Maryse i Celeste. No tak zapomniałabym są gwiazdami wrestlingu. Głupia ja. Heh.
Lous zamówił dla nas drinki i usiedliśmy przy stoliku. Mój drink miał kolor różowy, spodobał mi się. Jego smak, był mniej fajny. Nie to że nie lubię alkoholu ale był kwaśny!
Musiałam pójść do łazienki poprawić makijaż.
Każda dziewczyna w klubie miała ciemną karnację i ciemne włosy. Patrzyły się na mnie przez co poczułam się nieswojo.
Popatrzyłam na siebie w lustrze i stwierdziłam że nie mam po co poprawiać swojej tapety.
Dotarłam z powrotem do stolika i zauważyłam że nie ma tam mojego chłopaka.
-Gdzie jest Zayn?- zapytałam Maryse.
-Poszedł tam.- powiedziałam i wskazała na drzwi.
-Ok.
Poszłam w stronę drzwi i lekko je otworzyłam.
To co zobaczyłam mnie dobiło.
-Zayn?! Jesteś hujem!- krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ojoj. :/ Coś się dzieje!
max 3 kom i dalej xD

24 września 2013

Rozdział 4.

   Bałam się tego, że przeze mnie się zespół rozpadnie. Nie wiem czemu zaczęło mi zależeć na Zaynie. czy go kocham? Nie mam pojęcia.
-Tak?- odezwał się Niall. 
-Muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałam cicho.
-Słucham.- powiedział uśmiechnięty.
-Ja... j... ja.- nie wiedziałam jak zacząć.
-Spokojnie.- chciał mnie przytulić, odsunęłam się.
-Nie Niall, ja nie mogę.- wydusiłam z siebie, zdziwił się.- Nie możemy być razem. Przepraszam.- powiedziałam.
-Ale czemu?- zapytał smutny. 
-Po prostu nie mogę krzywdzić tym że my jesteśmy razem innych ludzi.- powiedziałam spokojnie.
-Kim są te osoby?- zapytał troszeczkę tym podkręcony.
-Nie ważne!- powiedziałam podniesionym głosem.
-Powiesz mi!- krzyczał, wszyscy ludzie się na nas spojrzeli. Chłopak złapał mnie za policzki kciukiem i palcem serdecznym. Mocno je ścisnął co spowodowało lekki dzióbek na moich ustach.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku i zatrzymała się na jego palcu. Bałam się go. Nie wiedziałam do czego może się posunąć. Po sekundzie już nie czułam jego ręki. Tylko na moment. Zostałam spoliczkowana. Jak on mógł?!
-Niall! Co ty robisz?!- podbiegł do mnie Zayn. Objął mnie.
-Ona jest dziwką!- krzyknął.
-Nie jest dziwką.- powiedział Zayn.
-Jest. Interesuje ją ktoś inny.- powiedział wściekły.
-Uspokój się.- powiedział Malik i zacieśnił uścisk.
   Wyszedł z lotniska i już więcej go nie widziałam aż do końca dnia.
*2 dni później*
   Już mnie nie interesuje to czy Niall się będzie do mnie odzywał czy nie. Stwierdziłam, że to co się stało na lotnisku powinno obyś się bez przemocy. Horan nigdy nie powinien mnie uderzyć. Teraz to nie jest ten sam chłopak którego jeszcze nie dawno kochałam. KOCHAŁAM. Teraz jego miejsce zajął inny mężczyzna. Zayn, uroczy, kochany i czuły. Rozpieścił mnie przez te dwa dni naszego związku. za co mu dziękuję. 
   Kolejna nasza "wyprawa" na plażę. Dodam, iż te plaże są śliczne, czyste i spokojne. Ale mnie i Zayna ona ominie! Dzisiaj przylatują z USA moje kochane dziewczyny. Moja kochana córeczka. 
   Droga na lotnisko. Coś dziwnego. Cały czas mam takie dziwne uczucie, jakby tam u mnie w brzuchu coś było. Ale to tylko moje urojenia. Mam nadzieję. 
   Na reszcie, zobaczę się z moimi najlepszymi ludźmi na świecie. 
Z bramki pierwsza wyszła Maryse, jak zawsze nienagannie ubrana, uczesana i umalowana. Kolejna wyszła Layla, śliczna dojrzała kobieta, która zawsze mnie rozumie. Teraz tylko czekałam aż zobaczę moją kochaną Cici. Moją malutką księżniczkę. 
Jest! W końcu wyszły ona i  Celeste. Szybko podbiegłam do nich i wzięłam w ramiona moją kochaną córeczkę. 
-Cześć Mamusiu.- powiedziała cichutkim głosikiem, który tak kocham. 
-Cześć Księżniczko.- powiedziałam ze łzami w oczach. 
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MAM! Kolejny rozdział xD
No i warunek.
5 kom i dalej . !

21 września 2013

W następnym rozdziale.

   Bałam się tego, że przeze mnie się zespół rozpadnie. Nie wiem czemu zaczęło mi zależeć na Zaynie. czy go kocham? Nie mam pojęcia. 



Nie możemy być razem. Przepraszam.- powiedziałam.
-Ale czemu?- zapytał smutny. 


~~~~ 
Kto chce następny ? 

20 września 2013

Rozdział 3. cz. 2.

  Czas w samolocie płynął niebłagalnie długo. Może to dlatego, że byłam oddalona o dwa rzędy od mojego Nialla. Jednak nie pójdę spać bo się boję. Tak, obok mnie siedzi Zayn. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.
-Holly?- zapytał cicho Malik. Myślałam że śpi! Zakłopotana odwróciłam głowę w jego stronę. Zaraz spotkałam się z jego ciemnymi tęczówkami. Śliczne są... Zaraz?! Co ja mówię?!
-Tak?- zapytałam spokojnie.
-Chciałem Cię przeprosić.- powiedział.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się.
-Ho...- zaczął ale nie skończył z powodu mojego telefonu.
 Na ekranie mojego telefonu zobaczyłam napis "Maryse". Maryse? Ona nigdy do mnie nie dzwoni...
Dziwne. Może coś się stało?! Nie Anastazja... Nie myśl tak... 
*rozmowa*
-Tak?
-Holly?
-Tak. Coś się stało?
-Nie, ale mam małe pytanie związane z pewnym wyjazdem.
-Słucham, ja mam czas.- zaśmiałam się do telefonu.
-Ja, Celeste, Layla i Ciara lecimy na Samoa. Jutro. Lecisz z nami?
-A wiesz że ja właśnie jestem w drodze na Samoa?- zaśmiałam się ponownie.
-O mój Boże. Nie gadaj!- krzyknęła.
-No to jest pewność że się spotkamy.- powiedziała.
-Musimy koniecznie.
-Ja idę bo dzisiaj jest gala i akurat Celeste wcieliła się w Kathlyn. No a ja jak zwykle opiekuję się Ciarą. Pa.
-Pa.
*koniec rozmowy*
   Popatrzyłam na Zayna, który niesamowicie cieszył ryja... Dziwne... Nie wnikam w to bo nawet nie chcę. Poprawiłam się w fotelu.
-Kto dzwonił?- zapytał po chwili ciszy.
-Znajoma.- odpowiedziałam. 
-Aha.
-Co powiesz cieka...- przerwał mi.
-Zerwij z Niallem.- powiedział.
-Co?- zdziwiłam się.
-Ja cię kocham, błagam zrób to.- powiedział. 
Spojrzałam mu w oczy, zobaczyłam w nich smutek i co najgorsze miłość. Co ja mam mu odpowiedzieć. 
-Dobrze porozmawiam z nim.- powiedziałam i się odwróciłam. 
   Wylądowaliśmy. Lazurowe może... Ciepłe powietrze. To coś co mi daje się uśmiechnąć. Jednak coś mi nie daje być spokojną. Muszę porozmawiać z Niallem.
-Niall! Musimy pogadać.- podeszłam do niego. I tak oto stanęłam oko w oko z czymś czego chciałam uniknąć. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
3 kom i daję next... 
Co sądzicie o tym żeby zrobić bloga z takimi imaginami jednoczęściowymi ? 


10 września 2013

Rozdział 3. cz. 1

   Droga na lotnisko wydaje się ciągnąć w nieskończoność. Szczególnie przez to że siedzę obok mojego koszmaru. Zayn Malik. Boję się mu spojrzeć w oczy. Na szczęście po drugiej stronie siedzi mój książę. Niall Horan.
Oparłam swoją głowę o jego ramie, na co on mnie objął.
-Kocham Cię.- wyszeptał, co zwróciło uwagę Malika.- Nie oddam Cię nikomu.- dodał.
-Też cię kocham.- powiedziałam i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek.
-Przestańcie słodzić.- powiedział kierowca- Louis.
-Nic na to nie poradzę.- zaśmiałam się.
Ponownie pocałowałam mojego chłopaka. Jednak poczułam rękę na moim kolanie, która przesuwała się w górę. Znam ten dotyk. Zayn. Jego dłoń powędrowała aż do początku mojej sukienki, która jest bardzo krótka. Więc jego dłoń była w okolicy mojej kobiecości.
Usłyszałam dzwonek telefonu Mulata. Momentalnie zabrał swoją rękę z mojej nogi i odebrał telefon.
-No... Ok... Nie... Nie wiem.- odpowiadał tylko i zakończył rozmowę.- Chłopcy jutro jedziemy na wyspy Samoa.- zwrócił się w stronę chłopaków.
-Ale zajebiście.- powiedział Harry.
-No i menadżer się pyta czy chcesz z nami lecieć.- zwrócił się w moją stronę.
-Ja?- wskazałam na siebie, przytaknął.- Ja muszę wrócić do domu.- powiedziałam smutna.
-Nie musisz.- zaśmiał się Niall.
   Postanowione jadę z chłopakami na Samoa. Jeszcze jedna noc w domu chłopaków i na lotnisko, do samolotu, na Samoa. Jestem szczęśliwa. Ciekawe po co tam lecimy. NIe jestem pewna ale oni coś knują. Mam szczęścia, że z nami jedzie Ed. Moja ochrona. No i mój chłopak. Ideał. Zrozumiałam to w jedną noc. Jedną, jedyną. Opowiedział mi dużo o sobie, a ja jemu. Czuję jakbyśmy się znali od lat. 
*wspomnienie*
 Płakałam, nie wiedziałam czemu. Powiedzenie mu prawdy. Nie wiedziałam że te wspomnienie może mi aż tak zaszkodzić że się popłaczę.
-Kochanie  płacz.- powiedział i mnie porzytulił, całując w czubek głowy.
-Ale to jest ciężkie. - powiedziałam ze szlochem.
-Jest ok, jestem tu.- odsunął mnie od siebie i popatrzył mi w oczy.- Ja
mogę być ojcem dla Ciary.  Pokocha mnie.- uśmiechnął się. 
-Mam nadzieję.- zaśmiałam się wycierając moje łzy.
-Na pewno.- powiedział i mnie namiętnie pocałował.
*koniec wspomnienia*

   Wspomnienia z ostatniej nocy na zawsze zostaną w mojej głowie, nasza pierwsza noc razem. Jako para. Ale nadal nie mogę rozumieć zachowania Malika.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak widzicie to jest krótki rozdział ale jest też on podzielony na dwie części. 
Co będzie dalej? 
2 kom i dalej :D

















6 września 2013

Rozdział 2.

Każdy z One Direction już wie, że mam córeczkę. Mam nadzieję, że tym nie zraziłam do siebie chłopaków. Jednak nic nie trwa wiecznie. Mimo tego jak bardzo zbliżyłam się do chłopaków, wkrótce muszę wracać do domu. Te "wkrótce" ma się stać już jutro.
Właśni przed chwilą wróciliśmy z obiadu, który spędziliśmy w dziesiątkę. Były również dziewczyny chłopaków: Eleonor i Sophia. Ed zaprosił jeszcze Daniele (byłą dziewczynę Liama) i Perrie (byłą Zayn'a). Teraz Payne jest z Sophi'ą, ale on nadal kocha Dani, a ona kocha jego. To widać. Pezz i Zayn przyrzekli sobie przyjaźń. On będzie mieć wkrótce trasę, ona również. Cóż, szkoda. A co do Sophi, nie lubi mnie, z wzajemnością.
Właśnie pakowałam swoje rzeczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi pokoju.
-Proszę.- powiedziałam i kątem ka zauważyłam Niall'a wślizgującego się do pokoju.- Cześć, żarłoku.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-No hej.- uśmiechnął się uroczo.
-Coś się stało?- popatrzyłam na niego.
-Nie, nic ja tylko... no bo ja... ten no...- jąkał się.- Chciałem zapytać czy pójdziesz się ze mną przejść.- powiedział szybko.
-Teraz?- zapytałam zdziwiona.
-Tak.- powiedział.- Mamy taki piękny wieczór.- zaśmiał się.
-No dobrze, tylko się przebiorę.- powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
-Jasne, ja poczekam na dole.- powiedział tak entuzjastycznie, że aż podskoczył i wyszedł.
-Głupek.- powiedziałam po polsku i poszłam się PRZEBRAĆ.
Po kilku minutach wyszłam z łazienki już ubrana, pomalowana i uczesana. Podeszłam do lustra które było umieszczone na drzwiach od szafy i doznałam szoku. W odbiciu zobaczyłam Zayn'a siedzącego na moim łóżku. Podparłam się jedną ręką o ścianę a drugą na swoją lewą pierś.
-Wystraszyłeś mnie!- krzyknęłam.
-Przepraszam.- powiedział i podszedł do mnie. Za każdym jednym krokiem w moją stronę, robiłam jeden do tyłu. Tak długo się cofałam, aż napotkałam zimną powłokę ściany. Zayn podszedł do mnie i podparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy. Swoją twarz miałam na poziomie jego klatki piersiowej. Wysoki jest.
-Odsuń się.- powiedziałam cicho.
-Nie odsunę.- powiedział szeptem wprost do mojego ucha i pocałował miejsce na mojej szyi. Poczułam ból. Syknęłam z bólu. Chłopak szybko pocałował bolące miejsce na mojej szyi i odsunął się. Szybko odwróciłam się w stronę lustra i zobaczyłam czerwony ślad na miejscu "całowanym" miejscu. Malinka? Jego chyba pogięło.
-Wyjdź.- krzyknęłam odwracając się w jego stronę. Jedną rękę miałam na swojej szyi zakrywając siniaka, a drugą wskazałam na drzwi.
-Oj Anastazja.- zaśmiał się.- Ja chciałem ci tylko uświadomić, że już jesteś moja.- podszedł w moją stronę i położył ręce na mojej talii. Sekundę później ich nie było. Strąciłam je.
-Ty sobie chyba żary stroisz Malik.- zakpiłam. -Wychodzę.- oznajmiłam i wyszłam z pokoju.
Na dole, koło schodów stał Niall. Był ubrany w błękitną koszulę i szare spodnie. Wyglądał bosko... Co ja bym mogła zrobić z tym jego ciałkiem...
-Holly?- wyrwał mnie z przemyśleń jego głos. Oj rozmarzyłam się. Spojrzałam na niego.- Idziemy?- zapytał.
-Tak, tak.- zaśmiałam się i zeszłam z ostatnich schodków.- Gdzie idziemy?- zapytałam i popatrzyłam na niego. On tylko się zaśmiał, ale nie odpowiedział.- Nie powiesz mi prawda?- pokiwał przecząco głową.- To niespodzianka?- zaśmiałam się.
-Można tak powiedzieć.- zaśmiał się uroczo.
-Ok.- przeciągnęłam niepewnie.
Szliśmy ścieżką po parku. Nie obyło się bez fanek które chciały zdjęcia z Blondynem. Ustępowałam, odchodziłam na bok. Wkrótce fanki okrążyły go ze wszystkich stron. Zaśmiałam się w duchu. Ah ta sława.
-Dziewczyny, ja nie mam zbytnio czasu. Jestem na spotkaniu z przyjaciółką.- powiedział głośno aby wszystkie mogły go usłyszeć. Popatrzyłam zdziwiona nie niego. Patrzył na mnie, tymi swoimi pięknymi oczami. Pięknie świeciły w świetle latarni. - Przepraszam.- powiedział i podszedł do mnie.
Złapał mnie za rękę, co bardzo mnie zdziwiło i poszliśmy dalej. Nie protestowałam, podobało mi się to że idę z nim za rękę. Ścisnął lekko moją dłoń a ja popatrzyłam w górę na jego twarz. Był zadowolony z tego co robi. Uśmiechnęłam się lekko. Po trzech krokach zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Staliśmy twarzą w twarz. Ja patrzyłam w górę na niego, a on w dół na mnie.
-Holly.- powiedział niepewnie.- Muszę ci coś powiedzieć.- popatrzył na swoje buty które nagle stały się dla niego najciekawszą rzeczą na świecie.
-Możesz.- powiedziałam.
-Tylko się ze mnie nie śmiej.- mówił jak ktoś kto jest strasznie nieśmiały.
-Obiecuję.- powiedziałam i położyłam rękę na sercu.
-Podobasz mi się.- powiedział cicho.
-Em... Niall, nie wiem co powiedzieć.
Byłam w kropce. W jednej, wielkiej, czarnej kropce! Co ja mam mu odpowiedzieć? Nie dam mu kosza. O, nie! Na pewno. Jest na to za miły. Jest kochany, sympatyczny i potrafi rozśmieszyć. Ma wszystko co ma idealny chłopak. Dlaczego nie ma ty ze mną Niny. Ona by mi pomogła.
-Proszę tylko powiedz że nie to ja się nie będę do ciebie odzywał, jeżeli nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.- powiedział smutny.
-Ale, Niall ja nie powiedziałam, że daję ci kosza. Lubię cię i to bardzo, nigdy bym ci tego nie zrobiła.- powiedziałam i złapałam go za rękę.
-Dasz mi szansę.- po raz pierwszy spojrzał mi w oczy.
-Możemy spróbować, ale ja jutro wyjeżdżam.- powiedziałam i popatrzyłam na ziemię,
-Odległość nie ma znaczenia dla miłości.- złapał mnie za podbródek i podniósł lekko do góry.- Kocham Cię.- powiedział i mnie namiętnie pocałował. Odwzajemniłam.
 ~~~~~~~~~~~~~

No więc jest ! <33 
Jeden komentarz i idę pisać kolejny rozdział. 
Pozedki <33 

2 września 2013

Rozdział 1.

   Londyn, miasto cudów. Jak to mówi Nina: "Kraj pięciu cudów świata". Głębiej nie wnikam.
Wyszłam z samolotu i kierowałam się w stronę holu. Zobaczyłam tam Ed'a, który rozglądał się w różne strony.  No co za ciamajda, nigdy mnie nie może znaleźć. Pamiętam ten dzień kiedy się poznaliśmy. Byłam z dziadkami w Halifax, to było w 2004 roku. Było piękne lato... Biegałam po parku i się potknęłam o kamień, upadłam i złamałam nogę...
   Postanowiłam go zaskoczyć i pójść do niego z drugiej strony. Poszłam od strony drugiej bramki i zaczęłam iść w jego stronę. Był odwrócony w moją stronę plecami. Będąc przy nim ustałam na palcach aby być na poziomie na jego ucha.
-Cześć Rudzielcu.- powiedziałam mu do ucha.
-Blondyna!- odwrócił się i mnie przytuliłam, a ja odwzajemniłam uścisk.
-Jejku jak się cieszę, że cię widzę.- cały czas go tuliłam.
-Ja też.- oddalił mnie od siebie.- Chodź, musisz kogoś poznać.- pociągnął mnie za rękę i poprowadził w stronę wyjścia.
   Szliśmy w ciszy przez parking. Nie wiedziałam kogo chce mi przedstawić. Mam się bać?
Koło białego BMW, stał nie kto inny jak Niall Horan! O matko. Co ja mam powiedzieć.
-Niall, poznaj Anastazję.- powiedział Ed.
-Hej.- powiedziałam z bananem na twarzy.
-Cześć, Anas...- przerwałam mu.
-Mów mi Holly.- uśmiechnęłam się.
-Dobra to jeszcze raz...- powiedział i się zaśmiał.- Cześć Holly.- rozłożył ramiona. O matko ja się mam do niego przytulić? No dobra wtuliłam się w niego, a on otulił mnie swoimi ramionami. Staliśmy tak z dobre trzy minuty. Przerwało nam chrząknięcie, od razu id siebie odskoczyliśmy i ujrzeliśmy Ed'a.
-Nie przeszkadzam wam?- zapytał z bananem na twarzy.
-Nie no spoko, możemy już jechać?- spytałam.

   W samochodzie była martwa cisza. Siedziałam z tyłu. Jak zawsze... Patrzyłam w przednią szybę jak w obrazek, wszystko co mijaliśmy było takie piękne, inne.
-A jak tam Ciara*?- przerwał ciszę Ed.
-Dobrze, poszła w tym roku do przedszkola.- uśmiechnęłam się.
-Ile ona teraz ma latek?- spytał.
-Cztery.- odpowiedziałam szybko.- Dwa tygodnie temu miała urodziny.- dodałam po chwili.
-Byłaś na jej urodzinach?
-Byłam, co ze mnie za matka by była gdybym nie była na urodzinach własnej córki.- zaśmiałam się.
-Co jej  dałaś?- zadał kolejne pytanie Ed. Niall tylko nas słuchał.

*wspomnienie*
-Proszę kochanie.- postawiłam przed małą ogromne pudełko.
   Mała szybko je otwożyła i aż pisnęła z zadowolenia. Ucieszyłam się, że jej
się spodobało.
-Mamusiu o jest piękne. - uśmiechała się i patrzyła na swój ogromny  domek dla lalek.
-Ciara idź umyj rączki za chwilę będziemy kroić tort.- usłyszałam za sobą głos Celeste.
Odwróciłam się w jej stronę. Była wyższa ode mnie. Mieszka z mężem i Cece na Florydzie. Mają
też mieszkanie w Polsce. Często przyjeżdżają kiedy Celeste nie pracuje. 
-Anastazja, jesteś dla niej za dobra.- powiedziała i mnie przytuliła. Ona jest bardzo dobrą kobietą. 
-Dałabym jej wszystko, gdybym tylko mogła.- popatrzyłam na nią. 
*koniec wspomnienia*

-Dałam jej domek dla lalek.- popatrzyłam na niego. Czułam na sobie wzrok Nialla.
-Kim jest dla ciebie Ciara?- zapytał w końcu. 

~~~~~~~~~~~~~~
Przypisy:
*Ciara- wszystkie informacje są tu .



Proszę o komentarze.  :* 

19 sierpnia 2013

Prolog.

   Ciepłe lato. Kocham to. Polska, mój ogródek i opalanie. Nikogo w domu nie ma, a ja się dusić nie będę w mieszkaniu.
   Moją uwagę od butelki z oranżadą odwróciła ta sama czarna furgonetka z przyciemnianymi szybami. Stoi w tym samym miejscu od jakiejś godziny i nikt nie wychodzi. Samochód stoi jakieś 10 metrów ode mnie. Nie powiem. Dziwne. Już ją widzę trzeci raz. Dzisiaj! Za każdym razem kiedy wstaję i patrzę na ten pojazd on szybko odjeżdża, zostawiając za sobą kurz.
   Złożyłam koc i wróciłam do domu. Przez okno w kuchni zobaczyłam że, samochodu nie ma. Podeszłam do lodówki oby wyciągnąć z niej soku pomarańczowego. Usłyszałam huk za oknem. Szybko do niego podeszłam do niego. To co tam zobaczyłam, przeraziło mnie. Tam był ten samochód. Rozbity. Tak samo jak osobówka moich sąsiadów. A co jak ktoś zginął?!
 

   Wszędzie pełno straży pożarnej, policji i karetek. Jednak zginęli wszyscy. Ciężkie to będzie do zapomnienia. Długo będę nie spać po nocach.
-Pani Anastazja Dobrzyńska?- zapytał policjant.
-Tak, panie władzo.
-W furgonetce zginęły dwie osoby. Może pani zna Georgię i Oliviera Clarck?- zapytał.
-Nie nie znam.- odparłam zdziwiona.- Kojarzę tylko te nazwisko.- powiedziałam.
-Proszę mi powiedzieć skąd.- powiedział stanowczo.
-Moja mama mi opowiadała że w latach sześćdziesiątych zginęło siedem osób. To było w okolicach Torunia. Prawda?- powiedziałam a on tylko twierdząco pokiwał głową.- Zginęła tam niejaka Veronica Clarck.
-Prawda taka osoba tam zginęła.- powiedział i podrapał się po głowie.- Dziękujemy pani za te informacje.- rzucił i zaczął się oddalać.
   Zaświtało mi w głowie że to może być dobre jeżeli powiem że widziałam tą furgonetkę dzisiaj przed wypadkiem.
-Panie władzo!- zaczęłam biec w jego stronę, on szybko się odwrócił.
-Słucham?
-Ja widziałam już dzisiaj tą furgonetkę.- powiedziałam.
-Gdzie?- zapytał a ja zaprowadziłam go w to miejsce.
   Na miejscu zaczęłam opowiadać mu co i jak. Zapisał w małym notesie każde moje słowo. Zmęczyłam się tym całym mówieniem.
-Dziękujemy, pani zeznania będą nam pomocne w tym wszystkim.- powiedział i wsiadł do radiowozu. Odjechali. Nagła cisza. Aż mi w uszach zaczęło piszczeć.
 

   Leżałam na łóżku i rozmyślałam... Co o tym wszystkim myśleć? Mój telefon zaczął wibrować co oznaczało że dostałam wiadomość. Spojrzałam na wyświetlacz. Ed. Jest moim dobrym przyjacielem. Zna 1D, na co Nina zawsze piszczy. Szkoda, że ich nigdy nie spotkałam... Lubię ich na ale nie do tego stopnia co Nina. Dobra muszę odczytać tą wiadomość.

Hej, Holly. Co powiesz na wspólny weekend? Taki trochę przedłużony. 
Co powiesz na Londyn? Mam tam małe mieszkanie.
Wiem, że zawsze chciałaś poznać Niall'a.
Masz szansę. 

Szantażysta. Szybko mu odpisałam:

Zobaczę czy będę mogła. Wiesz jeszcze zależy od mojej mamy
czy się zgodzi i czy da mi pieniądze na bilety.

Wysłano. Poszłam do łazienki umyć ręce. Taki mój nawyk. Zawsze jak się nudzę idę myć ręce. Może to się wydawać dziwne, ale prawdziwe. 
Wróciłam do pokoju i zauważyłam że mam nową wiadomość od Ed'a. 

Ja już zabukowałem ci bilet. Twoja mama się zgodziła i ja płacę za bilet.

Szybko odpisałam z bananem na twarzy.

Idiota.

Zaczęłam się pakować. Skoro miałam jechać na weekend. 

Wylatujesz jutro o 9 z Bydgoszczy. :P

WOW. Szybki jest. 
   Londynie szykuj się nadlatuję! Zaczęłam skakać po łóżku jakbym wygrała w TOTKA normalnie. Moją euforię przerwał dzwonek do drzwi. Szybko do nich podbiegłam i otworzyłam. Nina.
-Cześć.- rzuciła mi się na szyję.
-Hej.- krzyknęłam.
-Mogę wejść?- zapytała.
-A no pewnie.- wpuściłam ją i ruszyłam w stronę kuchni gdzie wstawiłam wodę na kawę- Kawę, tak?
-Pewnie.- uśmiechnęła się i usiadła na łóżku. Tak, mam łóżko w kuchni. Dziwne nie? Mój brat na nim śpi. 
Wyjęłam kubki i nasypałam do nich kawy. Usiadłam na łóżku obok Niny i czekałam aż woda się zagotuje.
-Pisałam z Ed'em.- powiedziałam uśmiechnięta.
-I co napisał?- zapytała.
-Zaprosił mnie na weekend do Londynu.- pisnęłam.
-O matko.- powiedziała z wytrzeszczonymi oczami. 
-Wiem.
-Jesteśmy!- krzyknęła moja mama która właśnie weszła do mieszkania.- Anastazja jesteś?
-Jesteśmy w kuchni.- powiedziałam. Po chwili pojawiła się w kuchni z wieloma reklamówkami. 
-Dzień dobry proszę pani.- powiedziała Nina.
-Cześć, cześć.- odpowiedziała jej. 
-Czemu ustaliłaś wszystko z Ed'em za moimi plecami?- zapytałam i wstałam aby powykładać zakupy. 
-Nie zgodziłabyś się.- powiedziała i zalała nasze kubki. Nawet nie słyszałam kiedy woda się gotowała. Głuchnę! 


   Koniec dnia, czas spać. Jutro muszę wcześnie wstać. Dobranoc. 

18 sierpnia 2013

Epilog do pierwszego sezonu. /

   Twarze zabitych ludzi. Nasza krew. Wszyscy zginęliśmy.  Ja, Dwayne, Zayn, Louis, Harry, Elizabeth, Justin. Kto jeszcze zginął? Nie wiem. mam nadzieję że nikt więcej. Pójdziemy za to do piekła. To nic. Jestem gotowa na wszystko. Ja Veronica Clarck, zginęłam. Zginęłam przez pijaństwo mojego chłopaka. No i tak będzie już zawsze. Wszyscy zgnijemy w piekle. Tak będzie lepiej. Elizabeth nie będzie musiała powiedzieć całej prawdy  Justin'owi o ciąży z Dwayne'm. Ja ... Zginęłam, bo zginęłam. Za moją głupotę. Pijaństwo. Narkotyki. Lata sześćdziesiąte przeminęły z wiatrem. Szkoda tylko że to nie był XXI wiek. Tak wiele nas ominie. Aż ciężko uwierzyć że tak szybko to się skończy. Wyprzedziliśmy czas, nasze szanse. ŚMIERĆ.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ok. No więc mamy krótki epilog. Zaraz biorę się za prolog 2 sezonu. Jupi ! Nie wiecie co się stanie a no i bohaterowie się zmieniają. ! Będzie nowa zakładka :Bohaterowie: Zapraszam do czytania bo bardzo mi na tym zależy.

9 lipca 2013

Rozdział 11.




*tydzień później*
   Dzisiaj wychodzę z szpitala. Z Malikiem sobie wszystko sobie wyjaśniliśmy, zostaniemy przyjaciółmi. Można powiedzieć, że zaczynamy od nowa. Nigdy nie przestanę do niego czuć tego co teraz czuję. Miłości. Zayn powiedział że dzisiaj zabiera mnie na imprezę. Wróciłam do domu umyłam się i UBRAŁAM SIĘPomalowałam się i uczesałam. Wyglądałam pięknie.
   Weszliśmy do klubu, było dużo ludzi. Jakieś dziewczyny od razu zaatakowały Malika bo chciały z nim zdjęcie. Ach ta sława. Kiedy w końcu się od nich odpędził zaproponował mi drinka, zgodziłam się na jednego... no bo przecież jestem jeszcze nieletnia i nie chciałam więcej. Jak mu takie coś powiedziałam zaczął się śmiać. Czubek. Kochany czubek.Cały czas coś do niego czuję. Nie mogę mu o tym powiedzieć... Czemu? Nie wiem.
-Nad czym tak myślisz?- wyrwał mnie z przemyśleń.
-Niczym.- powiedziałam smutna.
-Widzę że coś jest nie tak.- stawiał na swoim.
-Nie ważne.- powiedziałam.
-No dobra, nie chcesz gadać to nie będę cię zmuszać.- odpuścił.
-Ja pójdę do toalety. Ok?- oznajmiłam i oddaliłam się w stronę ubikacji.
   Mijałam wielu pijanych ludzi. W oczy rzuciła mi się pewna para. Dziewczyna z grzywką, niska i młoda. Chłopak był od nie wyższy, sporo wyższy, miał dużo tatuaży i kolczyków. Troszeczkę mi przypominał Malika. Kłócili się. O co? Nie wiem. Ale to chyba coś poważnego. Przez chwilę się im przyglądałam i dziewczyna zauważyła to że się na nich tak bezczelnie patrzę i zaczęła iść w moją stronę, kompletnie olewając chłopaka. Ustała przede mną i patrzyła się na mnie jakby ducha zobaczyła.
-Ty jesteś Veronica?- zapytała zdziwiona, skąd ona do cholery znała moje imię?
-Takk...- powiedziałam niepewnie.- A ty? Bo nie wydaje mi się żebyśmy się znały.- stwierdziłam.
-A no faktycznie.- powiedziała .- Jestem Elizabeth. No prawda nie znamy się ale mamy wspólnego znajomego, który jest super sławny.- rozwinęła wypowiedź.
-Chodzi o Lil Wayne?- zapytałam.
-Tak.- powiedziała cicho.- Potrzebuję twojej pomocy.- powiedziała pewnie.
-Coś się stało?- zapytałam wystraszona, pokręciła twierdząco głową.- Chodź do mnie do mieszkania tam spokojnie pogadamy.- powiedziałam.
-A nie przyszłaś tu czasem z Malikiem?- zapytała.
-No tak, czekaj zaraz wrócę.- powiedziałam i ruszyłam w stronę Zayna.  Powiedziałam mu że wychodzę bo spotkałam starą znajomą. Powiedział że mam iść i nie bać się o nic bo on jest duży i da sobie radę. Na jego słowa trochę się
zaśmiałam o był nieźle wstawiony.

**********************************************
Jak widzicie wróciłam i mam się źle... Nie będę tak często dodawać rozdziałów, ponieważ prowadzę jeszcze jednego bloga i to takie proste nie jest.  Dwa komentarze i kolejny rozdział. #szantarzmusibyć.     ja nie dobra haha :D

Nowi bohaterowie.





Elizabeth Woodson- Dudkiewicz

Ma 16 lat i nie chodzi do szkoły bo nie chce. Jej rodzice chcą płacić za jej naukę. Nawet proponują jej pieniądze żeby tylko się uczyła. Napisze jeden sprawdzian i koniec, prosi o więcej. Jest dziewczyną Justina Biebera. Ma trzy tatuaże: jeden na łopatce <litera J>, kolejny na biodrze <napis "bad"> i ostatni na karku <forever>. Kocha Justina, jego pieniądze i "pykać" się z nim. Była raz w ciąży ale "poroniła". Tak naprawdę to jej rodzice zapłacili za aborcję. Poznała Lil Wayne przez przypadek. To z nim zaszła w ciążę o której on nie wie. Mieszka w Toruniu. 







Justin Bieber

Ma 19 lat i mieszka w Polsce. Jest Kanadyjczykiem. Najbardziej na świecie kocha swoją dziewczynę. Uwielbia każdą jej cząstkę. Ma wiele tatuaży które coś znaczą. Ma mieszkanie naprzeciwko kamienicy w której mieszka Elizabeth. Ich związek jest bardzo poważny i rozwinięty. Kochają się. Często sięga po narkotyki i alkohol.

1 lipca 2013

:(

Sorki ale muszę zawiesić na jakiś czas tego bloga, ponieważ tymczasowy brak weny mnie dobija. Ale prowadzę drugiego bloga którego serdecznie polecam.http://twofromonelife.blogspot.com/ Zapraszam. :D Buziaczki i do zobaczenia wkrótce. Xxxxxxxxxxxxx... :***
Domi.

27 czerwca 2013

Liebster Award.

Liebster Award.
Nominacja Liebster Award jest przyznawana od innego bloggera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana blogom o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
                                
Zostałam nominowana przez:

Pytania i odpowiedzi:
1. Jak masz na imię?
 Dominika
2. Dlaczego lubisz 1D?
Bo są i zmienili moje życie.
3. Odkąd jesteś Directioner?
Od lutego/ marca.
4. Ulubiony kolor?
fioletowy
5. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga/blogi?
Samotność.
6. Co Cię inspiruje?
Moi rodzice i ich historie.
7. Ile masz lat?
14, rocznikowo 15. :D 
8. Skąd jesteś?
Koniczynka, gmina Łysomice, Kujawska- Pomorskie
9. Ulubieniec z One Direction?
Louis
10. Ulubiona piosenka 1D?
Rock me. 
11. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Aktorką lub pisarką. 
Blogi, które nominuję do Liebster Award:

26 czerwca 2013

Rozdział 10.




   Zostań.
Nie odchodź.
Wyjdź.
Odejdź.
Nienawidzę Cię.
Kocham Cię.
Kochaj mnie.
Oszukujesz?
Odchodzę.
   Mam to wszystko gdzieś. Ja chcę normalnego życia! Nie chcę żeby to wszystko się tak potoczyło! Dlaczego? Muszę stąd odejść. Muszę wyjechać. Nie! Muszę zostać. Nie mogę odejść. Kocham go! Muszę to naprawić.
   Pobiegłam do sali z lustrami było ich pełno. Wszędzie widziałam... moich rodziców? Byli cali we krwi. Mój tata nie miał ręki, a mama miała podcięte gardło. Dokładnie takich ich widziałam jak wkładali ich do czarnych worków. Wywieźli ich prosto do zakładu pogrzebowego! W czarnych workach w jakich wywożą nic nie warte śmieci. Tak ich potraktowali. Widziałam cały wypadek! To było straszne. Zaczęłam uderzać pięściami w lustra a te rozbijały się na miliony małych kawałków, które raniły moje ręce. Nie czułam bólu. Przyjemność? Z bicia luster? Opadłam bezradnie na ziemie i płakałam. Najnormalniej w świecie nie miałam już na nic siły. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Nic już do mnie nie dochodziło. Słyszałam, że ktoś mnie woła i podnosi z ziemi.
   Obudziłam się? Na łące? Widziałam moich rodziców ubranych w białe stroje. Szli w moją stronę. Czy ja umarłam? Mama usiadła na trawie, a tata gdzieś zniknął. Rodzicielka powiedziała mi żebym pozrywała dla niej kwiaty. Jak dziecko zaczęłam biegać po łące i szukałam najładniejszych kwiatów. Wszystkie były piękne. Wręczyłam je mojej matce. Mówiła coś do mnie ja nie słyszałam... Czemu? Tak bardzo chciałam ją usłyszeć, jej głos. Zamknęłam oczy. Spałam. Nikt mnie nie obudzi z tego "snu". Ja umarłam.
-Verr...- dobiegł mnie męski głos.- Obudź się kochanie!
-Panno Veronico słyszy mnie pani?- zapytał jakiś głos którego nie znałam .
-Ja... Gdzie... ja jestem?- zaczęłam się jąkać, otworzyłam oczy i zobaczyłam Malika.
-Kochanie.- powiedział Zayn.
-Nie jestem twoim kochaniem.- powiedziałam.

25 czerwca 2013

Rozdział 9.




   Śniłam o NIM. Jest cudowny. Kocham go. Ale nie potrafię mu wybaczyć... Czego? Nie wiem. Dziwne? Na pewno. Nie potrafię też sobie wybaczyć... Za to że już tego dziecka nie ma. Straszne. Jestem potworem. Potworem bez serca. Dobra muszę wstać bo dzisiaj do pracy na rano. Zaraz która jest? Już dziewiąta?! Muszę wstawać. Szybko!
   Weszłam do łazienki i UBRAŁAM SIĘ. Pięknie. Jeszcze włosy i makijaż. Zrobiłam kłosa, nałożyłam na twarz podkład, puder, tusz do rzęs i błyszczyk. No i jestem gotowa. Więc idę, zjem coś po drodze.
   Byłam już pod budynkiem klubu. Głośno westchnęłam i pchnęłam mocno drzwi aby się otworzyły, buchnął we mnie duszący zapach papierosów i alkoholu. Zawsze tak tam śmierdziało. Ruszyłam w stronę garderoby.
   Nie no mój szef chyba oszalał ja w życiu się TAK nie ubiorę. No ale lepiej już mieć pracę niż żebrać na ulicy. Przebrałam się, zrobiłam mocniejszy makijaż i rozpuściłam włosy. Wyszłam z garderoby i tuszyłam w stronę sali. No tak dzisiaj koncert. Postanowiłam poćwiczyć sobie trochę na rurze. Tak. Tak. Tak. Nadal czułam że nie jestem sama. Ktoś mnie obserwuje. Nic dziwnego pełno tu luster weneckich. No dobra nie ważne. Poszłam do szatni i przebrałam się, zabrałam torbę i wyszłam szłam zdłuż korytarza z lustrani weneckimi i cały czas czułam że ktoś mnie obserwuje. Cholera co jest. Jest ciemno. A co jak to jakiś nachalny koleś? Słyszałam o takich facetach co liczyli na coś więcej. A to nie jest żadna agencja towarzyska.
   Ten korytarz jest cholernie długi. Przechodziłam obok drzwi. No dobra idę dalej. Poszłam i słyszałam jak ktoś wychodzi z pomieszczenia obok którego wychodziłam.
Zaczęłam się bać. Ta osoba patrzyła się na mnie. Poszłam dalej. Słyszałam że ten ktoś cały czas za mną idzie. Zatrzymałam się i odwróciłam.
-Kim jesteś?!- krzyknęłam.Było ciemno więc nic nie widziałam. Osoba nic nie odpowiadała.- No do cholery odpowiedz!- krzyczałam i zaczęłam się zanosić łzami.- Czemu za mną idziesz?!- upadłam na kolana.
   Facet momentalnie do mnie podbiegł. Łzy zamazywały mi obraz. Nic nie widziałam. Mężczyzna przytulił mnie. Znam skądś ten zapach... Odchyliłam głowę. Nie muliłam się ... To był Zayn. Wyrwałam się z uścisku i wstałam na równe nogi. Cofnęłam się od niego.
-Verr.- rzekł.- Ja cię kocham.- powiedział a ja jak największy tchórz... uciekłam...
   Poszłam do EMPIKU. Szukałam książki. Bardzo lubię czytać i tylko tak potrafię odreagować od codziennych problemów. Mam, TA będzie idealna. Zapłaciłam za książkę i ruszyłam w stronę McDonald'a. Kupiłam sobie kawę i wyszłam. Wróciłam do klubu i dopiłam wcześniej zakupioną kawę. Moje koleżanki wygłupiały się, jak zwykle. Tak wyglądały nasze "próby" do wszelkich wieczorów. Usiadłam przy barze i zabrałam się za czytanie książki. Jednak ktoś mi przerwał. No tak to szef mnie wołał i chciał żebym poszła się przebrać w strój który miałam wcześniej. Wyszłam z garderoby i znowu mnie zaczepił mój pracodawca i powiedział żebym się przebrała w TO. Jego coś w piz**** gniecie. No ludzie. Jakbym nie mogła być barmanką. No dobra niech  będzie. Stałam na środku pustej, niezagospodarowanej sali i rozciągałam się. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Wiedziałam że to Malik. Odwróciłam się do niego przodem. Byłam od niego niższa pomimo bardzo wysokich szpilek.
-Czego chcesz?- zapytałam niezbyt miło.
-Pozwól mi z sobą porozmawiać.- powiedział.
-Jestem zajęta.- odburknęłam i odeszłam kawałek dalej żeby ponownie zająć się tym co robiłam zanim Zayn mi przerwał.
-To zajmie tylko pięć minut.- powiedział błagalnym głosem.
-No dobra.- powiedziałam zrezygnowana i usiadłam na podłodze. Poklepałam miejsce obok siebie na znak aby usiadł obok i tak zrobił.
-No więc chciałbym cię przeprosić za to że nie poświęcałem ci czasu...- mówił a ja mu przerwałam.
-I co teraz myślisz że mnie przeprosisz i wszystko będzie OK?!- wybuchłam.- Nie nie będzie! Wiesz co ja przez ciebie zrobiłam?!- krzyczałam i nie czekałam na odpowiedź.- Usunęłam ciążę i zostałam szmatą, dziwką która tańczy przy rurze bo nie ma pieniędzy!- mówiłam na jednym tchu.
   Malik patrzył się na mnie a mi po policzkach cały czas lały się łzy. Złapał mnie za policzek i wytarł łzy kciukiem. Przytulił mnie delikatnie. Nie odpychałam go. Tego potrzebowałam.
-Ja nie wiedziałem.- szepnął mi do ucha.
-Nic już nie zagoi moich ran.- powiedziałam i wyrwałam się z uścisku. Wstałam i poszłam na główną salę gdzie było pełno mężczyzn. No to do roboty. Piosenki leciały a ja tańczyłam przy rurze i myślałam dużo o tym jaka mogła być moja przyszłość z dzieckiem... Czy byłabym szczęśliwa?

Bądź we mnie nie odchodź
bo gdy cię mam
uśmiech napływa
sercu go dam.

I nawet samotność 
nie straszna mi,
gdy stoisz nadziejo 
u mych drzwi.

Ty sobą potrafisz
zwątpienia oddalić,
ja wierzę że możesz
tę iskrę rozpalić.

Co ciepłem otuli
zrozumieć pozwoli
i szczęście ukaże
co płynie powoli..


**********************************************************
Proszę o komentarze bo mi się wydaje że ja sama dla siebie piszę... :/ 

24 czerwca 2013

Rozdział 8.




*tydzień później*

    No więc tak. Ciążę usunęłam. No cóż jestem złym człowiekiem, wiem. Mam pracę. Tak! Ale jaką... :/ Dobrze płatna ale robię z siebie szmatę. Przefarbowałam się na blond. Nie jest źle. Jakoś żyję. No i jeszcze jedna zmiana... mieszkam teraz w Toruniu. Bosko. Mam boskie MIESZKANIE, a  ta KUCHNIA niby mała ale jest idealna. A co do mojej nowej pracy to KLUB COCOMO, może to nie jest idealne miejsce do pracy dla nieletniej ale mam swoje duże fundusze za to.
   Idę ulicą do pracy, jest godzina 22. Na jednym sklepie zobaczyłam plakat, podeszłam bliżej i co zobaczyłam...? "Zayn Malik w Polsce, u nas w Toruniu. Zagra koncert, już w sobotę 12. stycznia. 2013 roku. Bilety do nabycia w klubie COCOMO. Wstęp tylko dla dorosłych." Nie! W tym klubie co ja pracuję? To jakaś karma... Już taki długi czas minął od kiedy się nie widzieliśmy. No dobra. Koniec rozmyśleń bo się do pracy spóźnię. Weszłam do budynku i od razu zgarnął mnie szef do gabinetu.
-Veronico.- zaczął.- Dzisiaj będziemy gościć sławną osobę i chciałbym abyś się niem "zajęła"- powiedział robiąc cudzysłów w powietrzu.
-Chodzi o Malika jeśli się nie mylę?- zapytałam.
-Twoja inteligencja mnie...- szukał dobrego słowa.- dobija.
-Miło to zabrzmiało.- powiedziałam z sarkazmem.
-Ale tak chodzi o Malika i jego dwóch przyjaciół Harrego i Louisa. Mam nadzieję że znajdziesz jeszcze dwie dziewczyny które ci pomogą?- zapytał
-Tak. Może to być Natalia?- zapytałam.
-Oczywiście. No i kogo jeszcze?
-Marika.- powiedziałam.
-No dobra to idź się przebrać a ja poinformuję dziewczyny.- powiedział szybko.
   Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do garderoby w której przebrałam się w TO. No cóż do najwygodniejszych strojów to nie należało ale żadna praca nie hańbi. Udałam się do prywatnej salki gdzie były jeż dziewczyny przywitałam się z nimi i powiedziałam im co i jak. One wiedziały że ja znałam ich zanim Malik stał się sławny. Do przybycia "gwiazduniek" zostało jeszcze pół godziny więc poszłyśmy jeszcze do garderoby i się mocniej pomalowałam i uczesałam włosy. Puściłam z telefonu piosenkę Lil Wayne NO WORRIES. Kocham ją.
-Dziewczyny wychodźcie już.- krzyknął szef.
-Idziemy.-  powiedziałyśmy równo.
   Ustałyśmy obok szefa. Podeszli do nas. Wzrok chłopaków utkwił na mnie. Spuściłam głowę. nie chciałam na nich patrzyć. To był za duży ból, nie wiedziałam że to tak będzie wyglądać.
-No więc to są dziewczyny które dzisiaj wam będą dotrzymywać towarzystwa.
-Ok.- zwrócił się do szefa.
-Hej jak masz na imię?- usłyszałam głos Hazzy. Spojrzałam się w bok. Patrzył w oczy Natalii, a Louisa i Mariki już nie było.
-Dobrze to Veronico zaprowadź gościa do pokoju.- zwrócił się do mnie szef.
Wzięłam za rękę Malika i pociągnęłam go do POKOJU. Była tak jeszcze rura. Pierwsze co do niej podeszłam i zaczęłam tańczyć. Nie odrywałam wzroku od Zayna. Widziałam w jego oczach tęsknotę, ból i... łzy? Podeszłam do niego i usiadłam obok na łóżku. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co robię. Co za wstyd. Mulat szybko mnie przytulił a ja nadal płakałam.
-Czemu mnie wtedy zostawiłaś?- zapytał nadal mnie do siebie tuląc.
-Nie mogłam tam zostać. Ja byłam w ciąży.- powiedziałam szybko, wyrwałam się z uścisku i wyszłam z pomieszczenia.
   Ten ból mnie zawsze prześladuje i będzie prześladować. To jest straszne. Już nigdy nie będzie dobrze. Wróciłam do domu. Nic nie mówiłam szefowi bo by mnie wywalił z pracy. Weszłam pod prysznic. Strumienie wody spływały po moim ciele a ja płakałam. Muszę się uspokoić. Wyszłam z kabiny, wytarłam się i ubrałam w wygodne rzeczy. Udałam się do sypialni i poszłam spać.

Codzienność,
Szara codzienność,
Bez sensu, bez celu,
Dokąd mam dążyć ? 

Mijam się z cieniami świata
Codziennie widzę je na swojej drodze
Upadłe, płytkie i bez głębi,
Puste jak ten świat 

Podnosząc głowę wysoko 
Widzę słońce, które cienie spala
Stają się bez sensowne 
Wyrzucam je jak śmieci ze swojego świata

Świat zmieniają osoby które znam 
Które wyszły z szarości dnia 
Z blaskiem nadziei w dłoni
One mi pokazują sens życia 

A cienie znikną wraz z tym światem
Znikną gdy śmierć po nich przyjdzie 
Nikt o nich nie będzie pamiętać 
Znikną jak powietrze 

Są śmieciami, niczym
Jak mrok, życia nie przynosi
Nie przynosi życia 
Jest po prostu bezwartościową barwą czarną 
Wraz z nimi na czele. 

17 czerwca 2013

Rozdział 7.




   Dowiedziałam się, że ta dziewczyna ma na imię Tarika i jest z pochodzenia polką. Musiała wyjechać z Londynu bo została przeniesiona do innej szkoły. Miła jest. Opowiedziałam jej co mnie spotkało i była zdziwiona.
   Po dwóch godzinach jazdy wylądowaliśmy na Warszawskim Okęciu. Ładnie tu. Teraz tylko muszę się dostać na Mazury. Wiem jednak że to daleko. Jak jeździłam tu z rodzicami to pamiętam że jeździliśmy autobusami tzw. PKS. Nigdy tego nie lubiłam bo mam chorobę lokomocyjną. Znam jednak na to sposób. Moi rodzice zawsze mi zaklejali pępek plasterkiem i było dobrze. Szłam chodnikiem do przestanku PKS ciągnąc za sobą walizki, nie jest to łatwe bo są duże. Rozmyślałam o tym co by było jakby Zayn  dowiedział się że jestem w ciąży nie mogłabym tego znieść. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam na miejsce. Kupiłam bilet na autobus i czekałam. Miał odjechać za dwadzieścia minut. Poczekam a co mi tam nie śpieszy się.
   W autobusie czas strasznie się dłużył, wyciągnęłam telefon i podłączyłam do niego słuchawki. Włączyłam do niego piosenkę Lil Wayne. Kocham jego piosenki niektóre pomagałam mu pisać. Zaczęłam słuchać WITH YOU, uśmiechnęłam się. Kochałam tą piosenkę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie kierowca mówiąc że dojechaliśmy do Giżycka. Podziękowałam, wzięłam walizki i szłam. Mój domek Mój domek jest piękny. Weszłam do środka i zamarłam piękny mały salonik, poszłam do kuchni. Dawno tu nie byłam. Wszystko się tak zmieniło. Generalny remont domku zrobił swoje. Wcześniej zanim przyjechałam zatrudniłam ekipę remontową żeby mi urządzili domek. Zrobili kawał dobrej roboty. Poszłam do góry gdzie znajdował się mój pokój. Jest piękny. Przeszłam do łazienki. Boska... Moje rozmyślania o wystroju przerwał mój telefon. Lil ? Odebrałam.
 *rozmowa telefoniczna*
-Hej. Gdzie ty jesteś?- wydarł się na mnie.- Beth dzwoniła do mnie i pytała się czy jesteś ze mną. Boi się o ciebie.
-To powiedz jej że jestem bezpieczna.- powiedziałam hamując łzy.
-Gdzie jesteś?- zapytał ponownie.
-Wybacz nie mogę gadać. A no i jestem w Polsce. Pa- powiedziałam szybko i rozłączyłam się.
 *koniec rozmowy*
   Położyłam telefon na umywalce i poszłam rozpakowywać walizki. Zajęło mi to trzy godziny. Postanowiłam pójść pod prysznic. Rozmyślałam nad moim życiem. Wiem jedno. Muszę usunąć tą ciążę. Może i jestem okrutnym człowiekiem ale nic na to nie poradzę. To dopiero 12 tydzień. Muszę znaleźć pracę. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w to. Postanowiłam się przejść. Szłam ulicą, zimno jak cholera. No tak w końcu to jesień. Przechodziłam obok sklepów i prywatnej kliniki. No właśnie klinika zobaczę co da się zrobić. Weszłam do środka i umówiłam się na wizytę z lekarzem. Co z tego wyniknie to nie wiem. Termin wizyty mam ustalony na jutro. Postanowiłam jeszcze wejść do POLO marketu aby zrobić zakupy. Z sklepu wyszłam około 20.
   Leżałam w łóżku i rozmyślałam. O czym? Dobre pytanie... O wszystkim co możliwe. Moje rozmyślania przerwał telefon. Dzwoniła ciocia Beth. Postanowiłam odebrać.
*rozmowa telefoniczna*
-Cześć kochana.- powiedziała.- Wiem że jesteś w Polsce. Nie chcesz żebym ci pieniądze przelała na konto rodziców?- zapytała.
-Nie nie trzeba.- odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Serio?-zapytała.- Ale i tak ci przeleję.
-Ohhh... Dziękuję.- westchnęłam.
-Nie ma za co.- powiedziała.- Jaką kwotę?- ponownie zapytała.
-Mi to tam obojętnie.- powierdziałam cicho.
-Dobra, to będzie niespodzianka.- powiedziała.- Jak tam twój domek?-zapytała.
-A skąd wiesz że ja mieszkam w domku?- zapytałam zdziwiona.
-Jedyne miejsce w którym się możesz ukryć przed Zaynem i Dwaynem.- powiedziała szybko.
-No fakt.- powiedziałam smutno.- Ale nie mów im gdzie tak dokładnie jestem.- powiedziałam.
-Dobrze.- powiedziała.- Idź spać bo późno już jest.
-Dobra. To dobranoc.- powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
*koniec rozmowy telefonicznej*
   Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane? Dlaczego nie mogę być normalną dziewczyną z normalnymi problemami?!  Zamknęłam oczy i zaczęłam mówić słowa:
Delikatnie przytul mnie,
ciepło prześlij choć myślami
i pocałuj czule tak,
niech rozbłyśnie marzeniami.

Jest ich przecież wiele w nas,
serce w sobie je schowało
czeka tylko na ten gest,
by jak struną w nim zagrało.


   Przewróciłam się na drugi bok i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

*******************************************************

Sorki że tak długo nie dodawałam ale nie miałam weny. Koniecznością było walnięcie się z płaskiego w twarz. xDD

15 czerwca 2013

Rozdział 6.




*miesiąc później*

   Niestety nie pracuję już w szkole. To nie była praca dla mnie. Chodzę z Zaynem, jest świetny. Kocham go. A no i nagrywa płytę. Ma talent. Dzięki Lil'owi spełnia swoje marzenia. Moja ciocia akceptuje nasz związek mimo że nie była do niego przekonana. 
   Siedzę w studiu nagrań z Zaynem i Lil Waynem. Mój chłopak akurat jest w trakcie nagrywania. 
Moon hangs around 
A blade over my head
Reminds me what to do before I'm dead 
Night consumes light 
And all I dread 
Reminds me what to do before I'm dead 

The sun reclines
Eats my mind
Reminds me what to leave behind
Light eats night 
And all I never said
Reminds me what to do before I’m…

To see you 
To touch you 
To see you
To touch you

Epochs fly, reminds me 
What I hide, reminds me 
The desert skies 
Cracks the spies 
Reminds me what I never tried 
The ocean wide salted red 
Reminds me what to do before I’m… 

To see you 
To touch you 
To feel you 
To tell you 

The sun reclines - remind me 
The desert skies - remind me 
The ocean wide salted red 
Reminds me what to do before I’m…

Echo:
See you
Touch you 
Feel you
Tell you

   To było piękne. Jak zawsze po nagraniu piosenki rzuciłam mu się na szyję. 
 -To było boskie.- powiedziałam. 
 -Tak jak ty.- odpowiedział. 



*dwa miesiące później*

   Wszystko super fajnie Malik robi karierę a o mnie... zapomniał? Pojechał na taką jakby mini trasę. Kocham go. No i co by tu jeszcze dodać? A no tak, jestem w ciąży. Nikt o tym jeszcze nie wie i się nie dowie. Chcę wyjechać, daleko, do innego kraju. Ale znam Polski i Angielski. Nic innego mi nie zostaje jak pojechać do Polski. Właśnie jestem na lotnisku i kupuję bilety. Ciężko mi wyjechać, ale dam radę. Gdzie będę mieszkać? Moja mama jak jeszcze żyła założyła mi konto w którum jest dosyć <bardzo> dużo pieniędzy i w Polsce mamy mały domek nad jeziorem na Mazurach. 
   Mam już swoje miejsce w samolocie i czekam na start samolotu. Obok mnie siedziała dziewczyna w moim wieku. Postanowiłam z nią porozmawiać. 
 -Hej.- powiedziałam. 
 -No Hej. Do Polski?- zapytała. 
-Tak.- powiedziałam i uroniłam łzę.